NEURONIA – 2010 – Follow The White Mouse

Neuronia - 2010 - Follow The White Mouse

1. Inside
2. Make Them Die
3. Slipping into Oblivion
4. White Mouse
5. November Skies
6. Faster
7. Death Has Come to Town
8. Put Your Dukes Up
9. Outside

Rok wydania: 2010
Wydawca: Fonografika


„Przekraczający granice gatunków nowy album!”, „Nowe brzmienie”, „Tego jeszcze w polskim metalu nie było” – krzyczą oto do mnie slogany reklamowe na oficjalnym majspejsie kapeli. Papier jest cierpliwy, ekran monitora takoż, a spece od marketingu mogą wypisywać różne rzeczy i ujdzie im to na sucho… Cóż jednak począć, kiedym człek odporny na przeróżne „chwyty marketingowe”… Do drugiego pełnowymiarowego wydawnictwa Neuronii bardziej pasowałyby mi określenia „Groch z kapustą”, „Imię moje galimatias” albo „Ciągle szukam (muzycznej) drogi”…

Weźmy pod lupę taki „Make Them Die”. Stoner, thrash i do tego klasycznie death metalowy refren. Do szczęścia brak tylko jakieś operowo zorientowanej pani i wstawki ze smyczkami… „Slipping Into Oblivion” – generalnie thrashowy, ale też „urozmaicony” jakimiś dziwacznymi wstawkami. W „November Skies” panowie pomieścili bicie dzwonów, patos godny Huntera, doomowe klimaty i diabli wiedzą co jeszcze… Serio, gdyby ktoś puścił mi ten kawałek zaraz po „Make Them Die” w życiu nie przypuszczałbym, że to dzieło tej samej kapeli.

Ale na tym nie koniec. „Faster” rozpoczynają odgłosy jakby wyjęte z „Welcome To The Machine” Floydów, kawałek zaś zasadniczo jest… punkowy. I bądź tu mądry człowieku i pisz wiersze… Może to jakaś składanka różnych kapel jest?

Aha, mamy jeszcze „Put Your Dukes Up” – ewidentnie pomyślany jako rockowy przebój, no i dwie klimatyczne miniaturki „Inside” oraz „Outside”, które śmiało mógłby wykorzystać Jean Michel Jarre…

Żeby nie było: lubię eklektyzm w muzyce. Jednak gdy słucham takiego System of Down, to obojętnie czy leci „Atwa”, czy też „Radio/Video”, albo „Deer Hunter” – wiem, że to ten sam zespół. W przypadku Neuronii powiedzieć tego nie mogę. Owszem , podobają mi się pojedyncze kawałki (niektóre nawet bardzo), ale jako całość ta płyta nie przekonuje. Ot, taki paradoks…

5/10

Robert Dłucik

Dodaj komentarz