CD1
01. Stipant Luporum 2:01
02. Trojan (Le ver dans le fruit) 8:53
03. Milgram, 1960 5:59
04. Verset XV 7:55
05. Un pied dans la tombe 7:11
06. Neuro-Market 6:34
07. Le fruit de la peur 9:43
CD2
01. A la une 5:08
02. Triste fable 7:46
03. Allah Deus 5:08
04. Opium 9:10
05. Arma Diania 17:19
Rok wydania: 2013
Wydawca: Progressive Promotion Records
http://www.nemo-world.com/home
„Le ver dans le fruit” (robaczywy owoc – w każdym razie tak mi
podpowiedział google translator) to już ósmy album jednego z liderów
francuskiej sceny progresywnej – grupy Nemo. Panowie poszli na całość i
słuchacz otrzymuje aż dwie płyty CD! Uwagę zwraca już okładka, która po
rozłożeniu tworzy interesujący obraz. Tak, oprawa graficzna to
zdecydowanie mocna strona tego wydawnictwa, a jak jest z muzyką?
Holendrzy mają swoją szkołę grania, pełną klawiszowych pasaży i
pastelowych barw (chyba najbardziej klasyczny neoporgresywny rock jaki
można sobie wyobrazić). Szwedzi, a w zasadzie Skandynawowie, gustują w
połamanych rytmach i komplikowaniu wszystkiego gdzie tylko się da i jak
się da a jak jest z Francuzami? Ciężko mówić o czymś co można by nazwać
„szkołą francuską” a panom z formacji Nemo zdecydowanie bliżej do
klimatów zimnej północy.
„Le ver dans le fruit” to album o manipulacji, kontroli i wszelakich
wpływach na ludzkie wybory. Skoro temat dość ciężki to i dźwięki
wypełniające ten album do najłatwiejszych nie należą. Karkołomna
rytmika, zakręcone gitarowe riffy i pulsujący bas to cechy
charakteryzujące to wydawnictwo. Dzieje się tu naprawdę sporo. Czy to
dość surowy i brudny „Trojan (Le ver dans le fruit)”, nastrojowy (z
przepiękną gitarową solówką) – „Verset XV”, ciężki „Un pied dans la
tombe” to żadnego z zawartych tu utworów nie można „przełknąć” ot tak za
pierwszym razem. Każdy utwór wymaga skupienia i kilkukrotnego
wysłuchania. Wówczas jest szansa aby odkryć ten album w stopniu, na
który zasługuje. Prawdziwym majstersztykiem jest wieńczące krążek nr 2
„Arma Diania”. To siedemnastominutowa bomba dźwiękowa z wieloma zmianami
nastroju i zwrotami akcji, niezwykle interesujące zakończenie niezwykle
interesującej płyty! Są i ciężkie gitarowe riffy (odpowiednio połamane
rytmicznie), są folkowe wstawki rodem ze Szkocji jest i fragment
podniosły i patetyczny.
Wraz ze swoim ósmym albumem Nemo zadebiutowali w niemieckiej Progressive
Promotion Records. Już dziś można powiedzieć, że z punktu widzenia
wydawcy był to strzał w dziesiątkę. Jest to dojrzały album, dojrzałego
zespołu. Panowie są perfekcyjnymi instrumentalistami i stworzyli album,
który choć jak wspomniałem bliski jest „szkole szwedzkiej” to jednak
porównanie to jest dość ogólne a Francuzi tworzą własną niebanalną
muzykę dla koneserów progresywnej sztuki!
8,5/10
Piotr Michalski