MUSIC INSPIRED BY – 2023 – Music Inspired by Slavs

1. Furta
2. Świętowit
3. Wschód
4. Swaróg
5. Mokosz
6. Północ
7. Perun
8. Trzygław
9. Chors
10 .Zachód
11. Kupała
12. Południe
13. Łada
14. Weles
15. Rozstaje
16. Rod

Rok Wydania: 2023
Wydawca: Mystic Production
https://www.facebook.com/musicinspiredby


Gdy rozpoczynałem swą w pełni świadomą wędrówkę po świecie muzyki natrafiłem na pewien tajemniczy album z roku 1994. Była to płyta magiczna dość prosto brzmiącego projektu Beautiful World. Pomysłodawcą tegoż projektu był niejaki Phil Sawyer. Piękno albumu „ In Existance” polegało na połączeniu spokojniejszego brzmienia z afrykańskim śpiewem w języku suahili. To był jeden z tych albumów dzięki któremu zauważyłem, że nie powinno się siedzieć w jednej szufladzie np. z napisem metal czy rock. Zwłaszcza w obecnych rockowych czasach, kiedy wszystkie gatunki się mieszają i możemy usłyszeć arabeski czy inne inspiracje zaczerpnięte z muzyki klasycznej. Jednak całkiem niedawno przypomniałem sobie o pewnym muzycznym marzeniu, które wówczas miałem. Otóż bardzo chciałem by powstał tego typu projekt w Polsce inspirowany wierzeniami czy kulturą dawnych Słowian. Tak, z czasem popowstawały kapele pagan czy folk metalowe odwołujące się do Swaroga czy nawet staropolskich zaśpiewów i tradycji. Ja jednak poszukiwałem nadal, ponieważ chciałem aby to moja wyobraźnia malowała obrazy z usłyszanych dźwięków dawnych zapomnianych instrumentów. I wreszcie powstał projekt, który spełnił moje marzenie. Jest to koncept stworzony przez trzech muzyków. Przybrali oni nazwę Music Inspired By. Każdy album, każda nowa odsłona ich twórczości została zainspirowana czymś magicznym i niepowtarzalnym. I tak Artur Szolc (bębny, perkusja), Robert Srzednicki (klawisze, gitary) i Kris Wawrzak (gitara basowa) zainspirowali się do tej pory Tarotem, Znakami Zodiaku i Alchemią. Czwarta w kolekcji to najnowsza inspiracja wierzeniami dawnych Słowian. Na albumie obok znakomitych gości pojawiają się także dawne bóstwa. Lecz od razu muszę podkreślić. Nie ma tu wiele słownego odniesienia do dawnych wierzeń naszych przodków. Wszystko odbywa się tutaj za pomocą dźwięków. To nasza muzyczna wyobraźnia i świadomość powinna namalować obraz Welesa czy Światowida. I tutaj należą się panom ukłony,że nie poszli najprostszą drogą. Wymagają od słuchacza skupienia, a także umiejętności słuchania. Jeśli dany słuchacz posiada tę cechę to z łatwością przeniesie się w ten wyjątkowy muzyczny świat. Zwykle w tym miejscu opisuję każdy utwór po kolei. Tym razem odejdę od mojej tradycji opowiadania o każdej kompozycji. Powodów jest kilka.

Po pierwsze płyta pomimo, iż bywa bardzo różnorodna jest w swej stylistyce jednym pełnym konceptem. Dodatkowo na krążku zawartych jest kilka miniatur będącymi łącznikami pomiędzy dłuższymi kompozycjami. W związku z tym trudno było by opisywać kilkudziesięciosekundowe kompozycje, w których tylko na pozór nic się nie dzieje. Ale nawet i te malutkie utworki sprawiają, że słuchacz podąża tą ścieżką jak zahipnotyzowany. Kolejną ważną rzeczą, która pojawia się na tym albumie jest instrumentarium. Dawno nie słyszałem tak przemyślanego użycia najróżniejszych instrumentów. Mamy tutaj bowiem do czynienia z bębnami, dulcimerem (odpowiednik cymbałów), różnego rodzaju fletami, skrzypcami czy nawet lirą korbową. A we wszystko to bardzo ciekawie wkomponowane są klawisze czy fantastycznie brzmiąca gitara basowa. Ogromną wagę trio przywiązało na tym albumie do bardzo dobrego brzmienia. Przy pierwszych singlach miałem obawy, że wokale są gdzieś tam schowane. Jednak na płycie wszystko brzmi już perfekcyjnie. Wspomniałem o gościach. Każdy z nich po trosze dodaje coś od siebie,dzięki czemu album staje się jedną wielką cudownie zgraną całością. I tak wokale żeńskie należą do Ingi Habiby znanej z Lorien czy Habiarjan, Anny Drabikowskiej oraz Dyby Lach. Natomiast za męskie wokale odpowiedzialni są Mariusz Duda jako Lunatic Soul, batiuszkowy Krzysztof Drabikowski. Krzysztof gra tutaj także na bałałajce czy akordeonie. Za lirę korbową odpowiada fenomenalny lorienowy Krzysztof Szmytke, za gitarę elektryczną zaś były gitarzysta Closterkeller – Mariusz Kumala. Na albumie występuje jeszcze wielu innych fantastycznych muzyków. Ale poznawanie kolejnych artystów i upajanie się ich tworzonymi dźwiękami pozostawię słuchaczom. Zdecydowanie polecam ten album, który w moim odczuciu będzie albumem roku. A jeśli weźmiemy do tego fantastyczną zawartość książeczkową- dopieszczoną w każdym calu poprzez słowiańskie przypisy i obrazy to możemy mieć pewność,że ten album nie będzie wychodził z odtwarzacza przez bardzo długo.

9/10

Mariusz Fabin

Dodaj komentarz