1. Hungry Face
2. Jaguar
3. The Huts
4. Kill Jester
5. This Messiah Needs Watching
6. Whisky Time
7. Special N
8. Relative Hysteria
9. Fridge Magic
10. Portugal
11. Eagle Tax
12. Modern
13. What Are They Doing In Heaven Today?
14. Wizard Motor
Rok wydania: 2013
Wydawca: Rock Action Records
http://mogwai.sandbag.uk.com
Szkoccy postrockowcy z Mogwai zabrali się za ścieżkę dźwiękową do
wyprodukowanego dla Canal+ francuskiego serialu „Les Revenants”, którgo
akcja rozgrywa się w małym miasteczku. W zwiastunie filmu można
przeczytać: ”Pewnego dnia w górskim miasteczku położonym niedaleko
ogromnej tamy, ludzie, różniący się wiekiem i pochodzeniem społecznym,
próbują wrócić do swych domów. Nie wiedzą jeszcze, że są martwi”.
Taka fabuła, po trochu daje nam już wyobrażenie jakiej muzyki możemy się
tutaj spodziewać. Trochę sennej i spokojnej (jak na małomiasteczkową
rzeczywistość przystało), trochę tajemniczej i mrocznej (bo tego wymaga
sytuacja).
Część muzyki (4 kompozycje), ukazała się w ubiegłym roku na wydanej
wówczas Ep-ce. Teraz za pośrednictwem wytwórni Rock Action Records
ukazała się pełna wersja płyty. Myślę, dobrze się stało, że materiał
ten został wydany w całości, ponieważ muzyka ta pozbawiona obrazu, żyje
jakby swoim własnym życiem i świetnie się sprawdza jako odrębny twór. Z
muzyką filmowa czasami bywa tak, że niektóre ścieżki dźwiękowe oderwane
od obrazu tracą swoją wartość, a często bywa i tak, że w ogóle nie
nadają się do użytku w sensie audio! Natomiast tego, składającego się z
14 fragmentów, w większości instrumentalnego materiału, słucha się
wybornie!
Narażę się może tutaj zagorzałym fanom twórczości Mogwai, ale ich krążek
z muzyką filmową jako całość, zdecydowanie bardziej mnie urzekł, niż
wydana dwa lata temu, poprzednia, stricte studyjna płyta grupy –
„Hardcore Will Never Die, But You Will” (choć część kompozycji z obydwu
albumów, jeżeli chodzi o klimat, ma wiele cech wspólnych).
Duże wrażenie robi już sam króciutki, dwuminutowy początek, „Hungry
Face”. Na jego niepowtarzalny klimat duży wpływ ma słyszana w tle
wiolonczela, oraz jednostajny, charakterystyczny dźwięk werbli. Jedynym
rodzynkiem (a raczej powiedziałbym wisienką na torcie) jest tutaj
kompozycja „What Are They Doing In Heaven Today”, – pojawia się na niej
wokal. Odważne porównanie, ale sądzę, że ten świetny utwór możnaby
zestawić chociażby z taką perełką jak „Here Comes The Flood” Petera
Gabriela. Wyróżniłbym tutaj jeszcze takie fragmenty, jak delikatny
„Special N”, a może jeszcze delikatniejszy “Relative Hysteria”.
8,5/10
Marek Toma