1. Hollowed Be Thy Name
2. Speed of Life
3. (In the Land of) Wind and Rain
4. House on Fire
5. Ghost Town
6. How the Gypsy Was Born
7. All Above the Atmosphere
8. Lord of Madness
9. A.D.C.O.E.
10. Way of the World
Rok wydania: 2002
Wydawca: Steamhammer
https://www.facebook.com/mobrulesband
Mob Rules fanom power metalu jest na bank znany. Ten niemiecki zespół w
2002 roku wydał swój trzeci album o wdzięcznym tytule „Hollowed Be Thy
Name”. Będąc w posiadaniu całej dyskografii śmiem powiedzieć, że jest to
jedno z lepszych nagrań tej formacji. Bardzo też lubię „Among the Gods”
(w końcu od niego zaczynałam przygodę z Mob Rules). Na „Hollowed Be Thy
Name” znajdziemy 10 znakomitych power metalowych kawałków, które
rozpalą serca największym twardzielom.
Zaczynamy od utworu tytułowego, gdzie czeka nas prawie 6 minut świetnej
muzyki. Wszyscy muzycy przechodzą do rzeczy i łoją ile wlezie. A na
końcu czeka nas… „Ojcze nasz” (po angielsku oczywiście). „Speed of Life”
jak sama nazwa wskazuje jest szybki, energetyczny, mega pozytywnie
nastraja nawet najsmutniejsze duszyczki. Wolny „(In the Land of) Wind
and Rain” to klasa sama w sobie. Znakomicie wypadają klawisze i
charakterystyczny głos Klausa Dirksa. „House on Fire” od samego początku
wprowadza słuchacza w świat bajecznych riffów, klawiszowych pejzaży,
elektryzującego wokalu. W następnym „Ghost Town” podobnie jak w „Speed
of Life” czeka nas szybka sekcja rytmiczna i pozytywna moc.
Drugą połowę płyty otwiera „How the Gypsy Was Born” – ballada jakich
wiele, ta jest mało efektowna, trochę pokręcona jeśli chodzi o brzmienie
gitar i perkusji. Całość ratuje jedynie potężny głos Klausa. We wstępie
„All Above the Atmosphere” słyszymy Rolanda Grapowa. No i mamy jazdę na
całego. Świetny power metal ze świetnym gitarzystą. „Lord of Madness”
to następny gniot jakich tu wiele. Nośne zwrotki i powalający refren –
to nas czeka w tej piosence. „A.D.C.O.E.” to pół minutowy twór, który
zaprasza nas do opus magnum płyty, czyli „Way of the World”. Mamy więc
olbrzymią namiastkę melodyjnego power metalu, który płynie wprost z
głośników i który nie nudzi. Dodam, że w solówce pojawił się ponownie
Roland Grapow. Klasyczny power metal w klasycznym niemieckim wydaniu.
Ktoś może mi zarzucić, że wychwalam na prawo i lewo power metal, Mob
Rules niekoniecznie stoi u szczytu piramidy, ale pierwsze płyty mieli
udane, w późniejszych latach było to zmienne. Takie „Savage Land” czy
„Temple of Two Suns” to początki tego power metalu jaki teraz znamy i
słuchamy. OK, Helloween i Blind Guardian wszystko zapoczątkowali, ale
rozsławiły ten gatunek w drugiej połowie lat 90-tych takie kapele jak
Freedom Call, Rhapsody, HammerFall, Sonata Arctica. Jak dla mnie
„Hollowed Be Thy Name” Mob Rules jest jednym z ciekawszych wydawnictw na
muzycznym rynku. Gorąco polecam fanom wyżej wymienionych kapel i
pozostałym fanom melodyjnego metalu.
9/10
Marta Misiak