1. In This Indolence
2. Dread Of The Freaks
3. No Signs Of Wisdom
4. The End Within
5. Harbinger
6. Polluted World
7. Some Of The Sins Revealed
8. The Loon
9. August Sky
Rok Wydania: 2007
Wydawca: Metal heaven
Gdzieś pomiędzy starym dobrym Iron Maiden i nowym dobrym Firewind,
plasuje się mniej znana fińska grupa Manitou. Niegdyś więcej było w ich
muzyce pierwiastków prog powerowych, obecnie – szczególnie na nowym
albumie, gitarowe riffy wywołują uśmiech satysfakcji u słuchacza, a
wokalizy – mimo, że w pewnych rejestrach bardzo podobne do Dickinsona,
pozostawiają po sobie pewien pierwiastek własnego stylu. Bez zapatrzenia
na idoli, panowie z Manitou grają swoje. Powiedziałbym nawet, że
entuzjazm i charyzma z jaką są odegrane utwory na „No Signs of Wisdom”
przewyższa ostatni album wspomnianego Firewind. Gdzie niegdzie wkrada
się nawet typowo AORowa euforia. O ile pierwsze przesłuchanie albumu nie
pozostawiło u mnie ani jednego dźwięku w pamięci, o tyle każde kolejne
sprawiało, że sięgałem po ten album z nieukrywaną przyjemnością.
Mnóstwo melodii, przejrzyste brzmienie, do tego kapitalne melodie, to elementy charakterystyczne dla Manitou.
Pod koniec bardziej mroczny i cięższy kawałek „The Loon” z bardziej
skomplikowaną solówką sprawia, że album staje się nieco zróżnicowany. A
odmiana ta powoduje, że jesteśmy przygotowani na ponad 10 minutowy
zamykacz: „August Sky”. Już sama długość utworu obliguje do tego by był
najbardziej zmiennym i zaskakującym utworem. I to właśnie „August Sky”
ma w sobie najwięcej pierwiastków progresywnych, zarówno w patentach
rytmicznych, jak i klimatycznych zwolnieniach – ech i te świetne
melodie!
Mimo, że album jest odmienny klimatycznie a nawet nieco stylistycznie,
niż „Mad Moon rusing”, który bardzo mi się swego czasu podobał – można
między nimi znaleźć wspólne mianowniki… Może i szkoda, że pogubiły się
gdzieś te elementy progresywne, ale na pograniczu melodyjnego metalu i
hardrocka Manitou poczyna sobie nieźle. „No Signs of Wisdom” jest
naprawdę porządną pozycją w dyskografii zespołu – i zasługuje na jak
najbardziej pozytywną ocenę. Może i album nie jest odkrywczy, ale za to
bardzo wybija się ponad przeciętność i słucha się go kapitalnie.
8,5/10
Piotr Spyra