MISSA MERCURIA – 2002 – Missa Mercuria

1. Earth’s Destruction
2. Requiem Mortale
3. Divine Spark (Firegod)
4. Whisper of the Soul (Watergoddess)
5. Mother Earth (Earthgoddess)
6. Spirit of Wisdom (Airgod)
7. Illusion of Time
8. Missa Mercuria
9. The Fairytale of Truth
10. Farewell For Love’s Sake
11. Journey to Hades Departure to Fear
12. Strange Desert Walk
13. Bursting Ego
14. Down to Hell
15. Rectificando
16. New Eon Arises

Rok wydania: 2002
Wydawca Lion Music


Zaskakujące, że nawet w czasach mody na rock opery, wielkiej popularności nie osiągnęła MISSA MERCURIA. Wszystko wydaje się tłumaczyć brak promocji i wydanie materiału przez niewielką wytwórnię.
Jeśli chodzi o gatunek rock/metal opery, Missa Mercuria jest chyba materiałem najbardziej skłaniającym się w stronę muzyki progresywnej. Już sama obsada postaci i instrumentalistów robi wrażenie. Muzykę wykonują muzycy Vanden Plas, Pink Cream 69 i Silent Force. Za mikrofonem możemy usłyszeć za to takich tuzów jak D.C. Cooper, David Readman, Andy Kuntz oraz wokalistki: Sabine Edelsbacher (Edenbridge), Lori Williams (wokalistka soulowa), Isolde Groß (sopran).
Koncept albumu prezentuje nieco abstrakcyjną opowieść, w której bogowie próbują zapobiec zagładzie ludzkości, ale nie przez ingerencję, lecz przez zaszczepienie w podświadomości człowieka pewnej informacji…

Jeśli miałbym scharakteryzować stylistykę albumu – byłoby to dość trudne zadanie. W przypadku Missa Mercuria, nie jest tak jak z podobnymi przedsięwzięciami, że wraz z gośćmi muzycy kontynuują stylistykę własnych zespołów. I mimo że elementy Vanden Plas czy Silent Force mogą być wychwycone… Missa Mercuria wydaje się być albumem nieco innym. Zmiennym, klimatycznym. Mimo że wiele kompozycji jest zagranych z metalowym pazurem, jako całokształt album wydaje się stonowany i spokojny. Wydaje się, że główna zasługa w takim postrzeganiu płyty w wielu motywach akustycznych, lub półakustycznych. Album naszpikowany jest utworami instrumentalnymi, co jeszcze bardziej podkreśla, że instrumentarium nawet w tym gatunku jest tak samo ważne jak tekst i linie melodyczne. Spokojne, stonowane kompozycje wraz z ciężkimi riffami, niezbyt nachalne orkiestracje, do tego zastosowanie klasycznych głosów operowych, pogłębia rozumienie konceptu. Albumu słucha się kapitalnie i jest dość łatwy w odbiorze. O warsztacie wspomnianych wokalistów, ani o zaśpiewanych przez nich melodiach nie będę się rozpisywał. W końcu to mistrzowie swojego fachu. Wielką zaletą albumu jest w takim samym stopniu klimat jak i melodia. Mimo że instrumenty czasem grają świetne partie, nawet oszałamiające solówki są nieco schowane pod główny motyw rytmiczny czy ścianę klawiszy, z jednej strony obierając indywidualność pewnych partii, z drugiej podporządkowując wszystko pod całokształt – album konceptualny/ rock operę.
Album opatrzono w bardzo obszerną książeczkę, niestety ubogą w grafiki. Może na koniec trochę marudzę, ale tego typu wydawnictwa przyzwyczaiły nas już do ilustracji każdego utworu… szkoda, jednak nie jest to mankament rzutujący ani na odbiór albumu, ani na jego ocenę.

Ze względu na obsadę, jak i na brzmienie album swobodnie można polecić zarówno zwolennikom hard rocka jak i metalu progresywnego, zapewniam jednak, ze zwolennicy lżejszych brzmień również znajdą tu coś dla siebie. Zachęcam do poszukiwań tego albumu, bowiem wiele lat po jego wydaniu można zdobyć w dobrej cenie naprawdę kapitalną płytę…

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz