1. Niepokoje
2. Cela
3. Degradacja
4. Przyjdą Tu
5. Kokon
6. Ćma
7. Bunt
8. Niewiele
9. Zapytaj Mnie Czy Cię Kocham
10. Koma
11. To Koniec
12. Mgła
Rok wydania: 2016
Wydawca: MJM Music PL
http://www.milczenieowiec.com/
Niegdyś rockowe kapele sypały kolejnymi albumami z intensywnością, z
jaką obecnie syryjscy (i nie tylko) imigranci najeżdżają zagubioną
Europę. Jednak czasy uległy zmianie i teraz, mało który zespół wydaje
albumy w odstępach krótszych niż dwa lata. Istnieje też cała rzesza
twórców rozciągających ten czas w sposób znaczący. Do tej właśnie grupy
zaliczyć można gdańskie Milczenie Owiec, który po jedenastu latach
dorobił się następcy debiutu
z 2005 roku.
Z uwagi na nieznajomość wcześniejszego wydawnictwa nie mam bladego
pojęcia, jaki postęp dokonał się od tamtego czasu, ale patrząc na
premierowy materiał mogę stwierdzić jedno; od strony realizatorsko –
produkcyjnej nie ma się do czego przychrzanić. Pod tym względem dołożono
wszelkich starań by album brzmiał profesjonalnie i tak właśnie jest.
Również od strony graficznej podjęto próbę stworzenia czegoś
wyjątkowego, stąd (pewnie) na okładce wykorzystano prace artysty
(Jarosław Urbański) – finalny efekt mimo wszystko mało przekonujący.
Booklet zamiast tradycyjnej książeczki zastąpiono rozkładaną
jednostronicową okładką – plakatem, gdzie po jednej ze stron umieszczono
teksty. Nie jest to co prawda nowatorskie rozwiązanie, ale ogólna
prezencja całkiem, całkiem i w sumie jedyne co może razić to niezbyt
przyjemny zapach zastosowanego papieru ;).
No, ale opakowanie opakowaniem, a co z muzyką? Wykonawczo, jak napisałem
powyżej, nie ma powodów do narzekań. Sprawa komplikuje się przy samych
kompozycjach i ich wartości artystycznej. Na pozór niby wszystko gra,
ale jest w nich coś, co – przynajmniej dla mnie – stanowi pewną barierę.
Bezsprzecznie Milczenie Owiec mogłoby z powodzeniem gościć w
rozgłośniach radiowych (może nawet już tak jest.. nie wiem). Ich muzyka
to swego rodzaju ugrzeczniony rock, który momentami próbuje zadrapać,
ale zadane rany okazują się jedynie małymi draśnięciami. Słuchając
(wielokrotnie) „Niepokoi” można było poczuć – mniej lub bardziej –
odniesienia wobec twórczości takich twórców jak: Małgorzata Ostrowska,
Patrycja Markowska, Ewa Farna czy też O.N.A. Gdańska formacja, świadomie
bądź nie, porusza się właśnie w takiej stylistyce. Wyjątek może
stanowić ciekawa „Ćma”, która na wstępie może budzić skojarzenia wobec
specyfiki Marilyn Mansona. Już na tej podstawie można wysnuć wniosek, że
płyta nie jest do końca spójna stylistycznie, w czym jeszcze mocniej
utwierdza klimatyczny „otwieracz” (oraz dwa kolejne „przerywniki”),
który z całością ma niewiele wspólnego. Oliwy do ognia dolewa przeróbka
„Zapytaj Mnie Czy Cię Kocham” grupy Republika, której osobiście nie
dzierżę. To jednak nie razi aż tak jak fakt, że zespół umieścił cover w
oficjalnej części, gdzie powinny znajdować się wyłącznie kompozycje
autorskie. Ten powinien zostać umieszczony na końcu, jako miły dodatek,
bonus. Jak dla mnie pomysł z przeróbką (wyborem piosenki i jej
umiejscowienie) jest mało trafiony.
Mimo to „Niepokoje” zawierają kilka fajnych numerów. Moimi faworytami
są: świetny atmosferyczny „Przyjdą Tu” z fantastycznym refrenem, rockowa
„Degradacja”, zadziorna „Ćma”, przestrzenna „Cela” oraz „Bunt”, który z
uwagi na tekst powinien mieć więcej ognia, przysłowiowego pierd…cia.
Ogólnie jest czego posłuchać, instrumentalnie kapela stoi na odpowiednim
poziomie, a wokalistka oprócz nietuzinkowej urody posiada mocny,
klimatyczny wokal. Jednak odnoszę pewne wrażenie, że Ola Wysocka jakby
się hamowała. Czasem wydaje się, że za moment wokalistka eksploduje
energią, ale zamiast tego wycofuje się do łagodnego śpiewania – w tej
materii grupa pozostaje dla mnie zagadką…
No cóż, „Niepokoje” to płyta dla ludzi lubujących się w rodzimym, raczej
łagodnym obliczu rocka z żeńskimi wokalami. Nie ma tu specjalnych
rewolucji, muzycznych fajerwerków. Milczenie Owiec nie powala
oryginalnością, choć nie można im całkowicie odmówić własnego kolorytu.
To, co robią, robią na przyzwoitym poziomie, a ich muzyka ma sens.
Zespół ma spore szanse (chociaż w Polsce bywa z tym różnie) by szerszej
zaistnieć na rodzimej scenie i osobiście tego im właśnie życzę.
7/10
Marcin Magiera