The Sick, The Dying… And The Dead!
Life In Hell
Night Stalkers – features Ice T on vocals
Dogs Of Chernobyl
Sacrifice
Junkie
Psychopathy
Killing Time
Soldier On!
Célebutante
Mission To Mars
We’ll Be Back
Rok wydania: 2022
Wydawca: Universal Music
https://megadeth.com/the-sick-the-dying-and-the-dead/
Sześć lat trzeba było czekać na nowy album Megadeth i jest to najdłuższa przerwa pomiędzy kolejnymi płytami. W międzyczasie wiele się działo w obozie zespołu jak i na świecie, co w pewien sposób może usprawiedliwiać tak długi czas oczekiwania na nowe nagrania grupy. Dave Mustaine miał poważne problemy zdrowotne z nowotworem gardła w tle, podupadła kondycja całego świata terroryzowana przez wirusa COVID-19, a do tego jeden z filarów Megadeth, David Ellefson wpakował się w fatalny skandal obyczajowy przez co wyleciał z zespołu. Można się było zastanawiać czy takie kłopoty nie wpłyną znacząco na jakość przygotowywanego materiału. Jeżeli wpłynęły to zgodnie z zasadą : „co nas nie zabije to nas wzmocni” bo nowy longplay „The Sick, The Dying… And The Dead!” jest nieziemsko dobry.
Mogę śmiało powiedzieć, że utwór tytułowy otwierający całość, już należy do klasyki Megadeth. Wiem, trochę to jeszcze powiedziane na wyrost, ale nie mam żadnych wątpliwości, że za takowy zostanie z czasem uznany. Start mocny, bo płyta rozpoczyna się od najlepszego kawałka na albumie. Choć piosenka traktuje o zarazie, to jednak nie dotyczy współczesnej pandemii, ale dżumy sprzed wielu lat. Muzycznie gitarowe riffy tną swym ostrzem i łagodzą melodyjnością. Znów można by przytoczyć kolejne znane powiedzenie: najpierw jest trzęsienie ziemi a potem zaś napięcie nieprzerwanie rośnie (Alfred Hitchcock). Tak jest w istocie na „The Sick, The Dying… And The Dead! Tempo przyspiesza, hołdując najlepszym trashowym momentom w historii, ostre gitarowe riffy wraz zachrypniętym głosem Mustaina nadają niesamowitej zadziorności utworom, ale w tym wszystkim jest dużo melodii. Wspomniana szybkość numerów osiąga swoje apogeum w „Night Stalkers” o którym sam autor powiedział: „Myślę, że jest to najszybszy numer jaki kiedykolwiek zrobiliśmy 190 BPM (uderzeń na minutę, przyp. red.), potrzebowaliśmy tego tempa, bo jest to piosenka o tajnej dywizji helikopterów.” Notabene w rzeczywiście istniejącej jednostce służył Ice T, który pojawia się gościnnie w tej piosence. Utwór jest także przykładem na jeszcze jedną ogromną zaletę albumu – zmienność nastroju. Jest najdłuższy na płycie i poprzez swą różnorodność uzyskuje niemal progresywny charakter.
Choć wszystkie utwory są równie dobre, jednak mam swoich faworytów. Na przykład „Dogs of Chernobyl” o miłości z katastrofą nuklearną w tle, w którym gitary wyczyniają cuda, podobnie jak w „Soldier On! Dla mnie osobiście to, wraz tytułowym „The Sick, The Dying… And The Dead!” największe przeboje albumu. I słowo przeboje użyłem z pełną świadomością jego znaczenia.
O ostatnim utworze „We Will Back” Dave Mustaine powiedział: „Chiałem żeby był prostą ripostą dla wątpiących w Megadeth. I myślę, że jest! To nasze oświadczenie, które trzeba było złożyć, po tym wszystkim co się wydarzyło w ciągu ostatnich lat”. Jeżeli ktoś rzeczywiście wątpił w zespół to teraz musi odszczekać swoją niewiarę. Megadeth powrócił w wielkim stylu. I co najważniejsze podtrzymują: „We will back” znaczy się again, znaczy się znowu.
9/10
Witold Żogała