MATEO COLON – 2015 – The Sting

Mateo Colon - 2015 - The Sting

1. The Pig
2. We Don’t Forget (Tom’s Memory)
3. Love & Gun
4. Liar
5. Street Fighter
6. In The Name Of God
7. Kill The Neighbours
8. 21
9. The Addicted Society
10. One Day More

Wydawca: RDS Music
Rok wydania: 2015
http://mateocolon.com/



Mateo Colon właśnie wydali jedną z najlepszych płyt metalowych pierwszego półrocza 2015 r. „The Sting” w głównej mierze oparta jest na muzycznej tradycji mocnych brzmień, lecz również łączy ze sobą także nowoczesność, zyskując uniwersalność. Z jednej strony thrash metal wykonany według najlepszych wzorców Metalliki czy Sleyera, z drugiej nu metalowy wykop spod znaku Slipknot. Panowie potrafili zadbać o koncertowe hity i takimi utworami całość się zaczyna. „The Pig” oraz „We Don’t Forget (Tom’s Memory)” zdecydowanie można nazwać przebojowymi utworami. Bezkompromisowe numery wyzwalają ogromne pokłady energii mocnym trashowym rytmem z wyrazistym refrenem, wymuszającymi natychmiastowe przyłączenie się do wokalisty. Z pewnością sprawdzą się na żywo.

Potrafią także wykreować nastrój grozy. Przez „Love & Gun” przewija się Sabbathowy riff wsparty najpierw demonicznym śpiewem, który przeradza się później w neurotyczny krzyk, a muzyka toczy się jak kilkutonowy walec. Tajemnicza gitara i tajemniczy wokal tworzy także odpowiedni klimat „Liar”, by później eksplodować nu metalowym szaleństwem. Gitara basowa i perkusja w roli głównej, w ten sposób często rozpoczynają kolejne utwory. „Kill The Neighbours” i „21” to we wstępie pole do popisu dla sekcji rytmicznej. Pierwszy z nich dodatkowo naznaczony jest gitarowym riffem od razu wpadającym w ucho oraz solówką w stylu Kirka Hammeta. Niesie w sobie też dużą porcję bezpiecznej agresji, awansując od razu do rangi metalowego zgniatacza. Drugi zaś to kolejny numer, który dzięki rytmicznie wykrzykiwanej frazie refrenu stanie się zapewne koncertowym ulubieńcem.

Nieobce Mateo Colon są także rejony hard core’u noszące piętno Bad Brains . W taki sposób został oznaczony „In The Name Of God”. Ostrą jazdę bez trzymanki spotkamy także pod koniec płyty. „The Addicted Society” jest jak jazda w dół na łeb na szyję zdezelowanym gratem, w którym wysiadły hamulce. Wszystko się trzęsie, wszystko dygocze, w oczach strach, ale też przekonanie: nie ma ryzyka, nie ma zabawy.

Natomiast ze swojej strony mogę bez ryzyka z czystym sumieniem polecić płytę Mateo Colon. „The Sting” to prawdziwe żądło, zawiera nieziemską dawkę energii, którą dzięki niezłym utworom łatwo przyswoić na własność.

8/10

Witold Żogała

Dodaj komentarz