MASTERPLAN – 2013 – Novum Initium

MASTERPLAN - Novum Initium

1. Per Aspera ad Astra
2. The Game
3. Keep Your Dream Alive
4. Black Night of Magic
5. Betrayal
6. No Escape
7. Pray on My Soul
8. Earth is Going Down
9. Return from Avalon
10. Through Your Eyes
11. Novum Initium

Rok wydania: 2013
Wydawca: AFM Records,
https://www.masterplan-theband.com/


Masterplan należy do moich ulubionych zespołów power metalowych, aczkolwiek poznawanie ich muzyki zakończyłam na „Time to Be King” z 2010 roku – płyty nijakiej, mało ekscytującej jak dla mnie. Zawirowań jeśli chodzi o mikrofon było kilka: Jorn Lande („Masterplan”, „Aeronautics”, „Time to Be King”), Mike DiMeo („MK II”), a obecnie gardło zdziera Rick Altzi, znany szerszej publiczności z At Vance, Herman Frank, Frequency oraz gościnnych udziałów na płytach m.in. Magnus Karlsson’s Free Fall, Aldaria, Hollow Haze, Evil Masqerade. Słuchając „PumpKings” sprzed roku byłam przerażona i troszkę pójdę wstecz, do „Novum Initium” z 2013 roku – album zupełnie mi obcy. Czy ten „Nowy Początek” przynosi jakieś zmiany? Zacznijmy od początku.

Instrumentalna kakofonia morderczych dźwięków połączona ze stoickim spokojem naładowana jest niczym bateria. „The Game” to pierwszy numer po jednominutowym intro. Martin Skaroupka odwala kawał świetnej roboty czyniąc ze swej perkusji istną maszynę do zabijania. Ogólnie kawałek jest utrzymany w klimacie debiutu, choć można wyłapać mniej udane fragmenty, które psują nastrój. Singlowy „Keep Your Dream Alive” to powrót do „MK II”. Wokalnie Altzi operuje głosem podobnym do Jorna, ale często się potyka i to przeszkadza w słuchaniu tej piosenki.

„Black Night of Magic” to inna bajka. Jest moc, jest kapitalny power metal w wykonaniu ekipy z Niemiec pod wodzą Rolanda Grapowa. Takie perełki były na „Masterplan” i „Aeronautics” i śmiem napisać, że równie dobrze ten utwór mógłby spokojnie trafić na drugi wymieniony tytuł. Na początku zalatuje trochę Helloween, ale rodacy Dyniogłowych zrobili szlagier na miarę „I Want Out” i „Dr. Stein”. Następny kawałek to „Betrayal” – nieco orientalne intro wprowadza nas w świat masywnych dźwięków, które z każdą sekundą stają się bardziej smoliste. Nie jest to bynajmniej minusem, wręcz przeciwnie. Piosenka nabiera doomowych kształtów i to mi się tutaj podoba.

Wstęp do „No Escape” kojarzy mi się z erą disco (z naciskiem na C. C. Catch) po czym otrzymujemy porcję surowego heavy metalu łączącego brutalność z delikatnością, od których może rozboleć głowa. Wydaje mi się, że zbyt sobie muzycy pofolgowali i nie wyszedł im twór jaki mieli stworzyć. „Pray on My Soul” to typowy dla Masterplan song, o niebagatelnym wokalu Altziego. Facet próbuje naśladować Jorna i mu to wychodzi. Może nie w każdym detalu, ale się stara. Dodaje elementy od siebie, co sprawia, że kawałek jest idealny na jesienny deszczowy wieczór. „Earth is Going Down” porusza niebo i ziemię i dołuje słuchacza mozolnym brzmieniem, mrocznym wokalem, doomowymi wstawkami, które rozpływają się po wkroczeniu do akcji klawiszowca. I tak jest przez całą piosenkę. Może oryginalny zabieg, ale w tym przypadku mało interesujący i mało ambitny.

Dla odmiany mamy „Return from Avalon” – iście melodyjny, bardzo power metalowy i na bank w stylu Masterplan. Wesołe brzmienie nakazuje nam się dobrze bawić podczas słuchania. Równie dobrze utwór mógłby się znaleźć na „Aeronautics”. Kosmiczny początek „Through Your Eyes” i dalsza część tego kawałka jest zwykłym wypełniaczem. Ot, „Nagrajmy piosenkę spontanicznie, na pewno nam wyjdzie”. Nie wyszła. Słychać to zarówno w głosie wokalisty, jak i instrumentalistów. A teraz przyszła kolej na tytułowy „Novum Initium”, czyli „Nowy Początek”. Sam tytuł skłonił mnie, by posłuchać tej płyty (po takim bublu jakim był „PumpKings” miałam do tego prawo). Zawiodłam się – nie ma w nim nic, co mogłoby uchodzić za fascynujące. Dlatego też nie będę się dłużej nad nim litować i przejdę do oceny.

Na „Novum Initium” można machnąć ręką. Nie ma czego żałować poza kilkoma ciekawymi fragmentami. Masterplan się nie odrodził. „Nowy Początek” sprawił mi przykrość. Po wysłuchaniu „PumpKings” nastawiłam się na coś więcej. W końcu materiał własny a covery Helloween to dwie zupełnie różne rzeczy. Niestety, nie wszystkie niespodzianki są trafione – w przypadku Niemców płyta jest bardzo nietrafiona. Żeby nie przeciągać i nie wymieniać wszystkich minusów…

4,5/10

Marta Misiak

Dodaj komentarz