01. Eldritch Prophecy
02. Ruins Of R’lyeh
03. The Innsmouth Strain
04. Whisperer In Darkness
05. Book Of The Dead
06. Into The Far-Off Void
07. Servants Of Discord
08. Fate Of The Elder Gods
09. Spawn Of The Succubus
10. Return Of The Corpse Grinder
Rok wydania: 2021
Wydawca: Nuclear Blast
https://massacre3.bandcamp.com/album/resurgence
Historia MASSACRE jest zawiła jak telenowela, gdyby nie fakt że objawia się w kilku zaledwie odcinkach. Poprzedni album personalnie nie ma nic wspólnego z obecnym obliczem zespołu… czy może lepszym określeniem będzie reinkarnacją. Faktem jest, że osadzony zapewne przez fanów w Tampie zespół jest ekipą międzynarodową, ale za to pod dowodzeniem oryginalnego wokalisty – i chyba to powinno nam wystarczyć.
Dla tych nie do końca przekonanych gwoździem do trumny wątpliwości niech będzie jakość materiału. „Resurgence” jest mięsisty jak jego protoplaści, ale brzmienie jest w pierony dynamiczne i dostosowane do obecnych standardów. To jedna z największych zalet tego materiału, bo każdy riff jest tu dostępny dla ucha i nie ginie w tumulcie. Dan Swano zrobił tu kawał dobrej roboty. Solówki brzmią jak należy, ale nie kradną gitarom rytmicznym przysłowiowego show. Na koniec zostawiłem sobie wokalizy. Kam Lee to marka, jego brutalny acz zrozumiały growl przeprowadza nas przez teksty o tematyce grozy opartej na prozie Lovecrafta. Zresztą rzut oka na listę utworów i jej podział na trzy rozdziały daje podstawę by domniemywać, że mamy do czynienia z albumem tematycznym. W wywiadach wokalista przyznaje jednak, że jego interpretacja jest pełna przenośni i nawiązuje do obecnych problemów, między innymi tematyki pandemicznej. „Resurgence” spotkało się z zaufaniem nowej wytwórni, jak na dłoni widać że produkcja i promocja jest dobrze dofinansowana. Już sama płyta kopie po dupie, a jej oprawa, produkcja i późniejsze ruchy promocyjne (w tym teledyski), pozwalają domniemywać że nowa płyta przełamie tendencję i na następny krążek nie przyjdzie nam czekać półtorej dekady.
Przyznam, że wieści o reaktywacji tej marki z jednej strony ucieszyły moje uszy, z drugiej wlały w serducho sporo wątpliwości. W końcu kultowość pierwszej płyty jest bezdyskusyjna. Pierwsze takty nowego materiału okazały się zmieść wszelkie obawy. Obecna inkarnacja MASSACRE nie przynosi ujmy legendzie zespołu, a „Resurgence” jest kawałem porządnego deathu.
8,5/10
Piotr Spyra