1. Linin’ Track
2. Wedding Day
3. Walk Away
4. Kinda Wish She Would
5. Ladyfriend
6. Trouble
7. Who Do We Think We Are?
8. Bad Blood
9. Shine
10. Dragonfly
11. You Better Run
12. Hoxie Rollin’ Time
13. NW8
Rok wydania: 2014
Wydawca: Provogue/Mascot
http://www.berniemarsden.co.uk
Gitarzysta Bernie Marsden – kawał historii brytyjskiego rocka.
Największą popularność przyniosła mu czteroletnia współpraca z
Whitesnake. Przyłożył rękę do dwóch wielkich przebojów kapeli: „Here I
Go Again“ i „Crying In The Rain“. Do czasów Whitesnake powraca również
na swojej najnowszej solowej płycie: odświeżył utwór „Trouble“ z
debiutanckiego albumu Białego Węża. Co więcej: udało mu się zaprosić do
jego nagrania samego Davida Coverdale’a. Lider Whitesnake to nie jedyny
gość z dużym nazwiskiem na „Shine“. Ian Paice i Don Airey z Deep Purple
oraz Joe Bonamassa – naprawdę doborowe grono.
Napisać, że „Shine“ jest eklektyczną płytą, to… jakby nic nie
napisać. Marsden najlepiej wypada w bluesowych (czy też bluesrockowych
klimatach). Energetyczny, rasowy „Linin’ Track“, teksańskie boogie a la
ZZ Top „Kinda Wish She Would“, stylowo zaśpiewany przez wokalistkę
Cherry Lee Mewis „Bad Blood“, chicagowski „Hoxie Rollin’ Time“ – do tych
fragmentów solowego krążka gitarzysty wracam najchętniej. Oprócz
wspomnianego wyżej „Trouble“ oczywiście…
Marsden postanowił jednak odwiedzić również inne rejony. O ile w
„Dragofly“ wyszło mu to bardzo interesująco, to już „Walk Away“ wypada
co najmniej dziwnie. Sztampowe, amerykańskie granie z list przebojów
sprzed trzech dekad. W „Who Do We Think We Are“ Marsden postanowił chyba
zostać Alanem Parsonsem z czasów jego komercyjnych poczynań… Już
lepiej gdy sięga po sprawdzone whitesnake’owo – purpurowe patenty,
chociaż też bez rewelacyjnych efektów. Całość wieńczy natomiast
instrumentalna, akustyczna ballada „Nw8„. Naprawdę miła dla ucha… Tak
samo zresztą, jak spore fragmenty tego albumu.
7/10
Robert Dłucik