1. Since We’ve Been Wrong
2. Teflon
3. Halo Of Nembutals
4. With Twilight As My Guide
5. Cotopaxi
6. Desperate Graves
7. Copernicus
8. Luciforms
Rok wydania: 2009
Wydawca: Universal
Ene due rabe – Rock, Punk, Prog -metal, Jazz, itd. dziennikarze
prześcigają się w próbach znalezienia szufladki, przy całkowitej
delikatnie mówiąc dezaprobacie zainteresowanych. Ale tak szczerze
mówiąc jakie to ma znaczenie? Muzyka zespołu The Mars Volta od samego
początku unika jakiejkolwiek jednoznacznej stylistycznej tożsamości.
Lepiej używać przymiotników. Jakich? Inteligentna? Wielowymiarowa?
Octahedron – inaczej ośmiościan to trójwymiarowa figura geometryczna, a
octahedra to sposób zapisu nutowego dzięki któremu uzyskuje się
wielowymiarowość muzycznej kompozycji.
Tytuł ten jest swoistym drogowskazem dla samych muzyków , którędy
należy podążać w muzycznych poszukiwaniach, a dla słuchających: jak ich
twórczość odbierać.
Omar Rodriguez-Lopez – na kilometr pachnie wielkim talentem. To nie
przypadek że uczestniczył wcześniej w doskonale zapowiadającym się
projekcie po nazwą At-The-Drive-In. Ale skąd w nim tyle muzycznej
wyobraźni? Dziennikarzowi magazynu Rolling Stone na pytanie jak muzyka
pojawiła w jego życiu powiedział : „Kiedy byłem w brzuchu mojej mamy
ojciec kładł na nim akustyczną gitarę i grał dla mnie piosenki., więc
istniała od zawsze. Bycie Portorykańczykiem i muzyka stanowiły poważne
elementy mojego wychowania i kultury – w mojej rodzinie każdy na czymś
grał. Kiedy się spotykaliśmy graliśmy śpiewaliśmy wymyślając piosenki na
temat tego co działo się w pokoju w którym przebywaliśmy albo na temat
potraw które właśnie jedliśmy. Zacząłem uczyć się grać na basie kiedy
miałem dziewięć lat, a kiedy miałem czternaście zmieniłem bas na gitarę”
Mars – wiadomo, czwarta planeta Układu Słonecznego. W odniesieniu do
twórczości zespołu, można użyć uogólnienia: kosmiczna. Wiele tłumaczy
ale czy wszystko?
Volta – takiego terminu używał Frederico Fellini na zmieniające się
sceny w filmie, stąd także wzięła się inspiracja dla drugiego członu w
nazwie zespołu. I zapewne muzycy traktują go jako pewnego rodzaju
wyznacznik by ciągle zaskakiwać bowiem oto nowa, piąta płyta grupy w
stosunku do poprzednich, niespodziewanie przynosi muzykę bardziej
przystępną, bardziej melodyjną , na której pojawia się sporo utworów
wyciszonych, refleksyjnych ( Since We’ve Been Wrong, With Twilight As My
Giude, Copernicus), ale potrafi też nagle eksplodować jak w Cotopaxi
dlatego też pewnie zawdzięcza swój tytuł, Cotopaxi to bowiem czynny
wulkan który znajduje się w Andach na terenie Ekwadoru. Niebanalne
rozwiązania formalne i spora dawka energii, ciągle słychać wczesne
fascynacje Rodrigueza zespołami Black Flag i King Crimson. A wszystko
to stanowi mieszankę która niepokoi, intryguje, zaskakuje, , ene, due,
rabe…
8/10
Witold Żogała