1. Knock Lock
2. Planets In A Milk Bowl
3. I Landed On Mars
4. Wavers From Flat Earth
5. 2084
6. Escape Pod
7. Lemon Flavoured Stars
8. Claustrophobic Universe
9. Numbers And Denials
Rok wydania: 2021
Wydawca: Mystic Production
https://www.facebook.com/mariusz.duda.official
Mariusz Duda jest z tej kategorii artystów, którzy nigdy nie zastygają w bezruchu. Więcej, nie jest z tych twórców, którzy osiągnąwszy sukces pielęgnują odkryty patent na popularność, multiplikując w nieskończoność sprawdzone rozwiązania. Jasne, że nie jest prosty radykalny krok w bok w przestrzeni publicznej, kiedy ogromna grupa fanów wpatruje się w Mistrza oczekując na kolejną aktywność jego ADHD. Trzeba odwagi by opuścić tę scenę jakby wziętą z „Życia Briana” i niczym Allenowski bohater filmu „Purpurowa róża z Kairu” wyjść z kadru i uciec z pozornego Kina Wolność . Duda to potrafi.
Wcześniej przygotował fanów na możliwość twórczych poszukiwań niezgodnych z linią programową Riverside. Solowy projekt Lunatic Soul był oczywistą odskocznią ale i płyta „Eye of the Soundscape”, której towarzyszyły dramatyczne wydarzenia dawała wiele do myślenia. Mariusz Duda nie pochodzi z Kingsajzu, nie jest artystą, którego się da zamknąć w szufladzie.
A co się dzieję, kiedy twórca wbrew swojej woli zostaje zamknięty w czterech ścianach swojego mieszkania? Ależ to jest klaustrofobiczne doświadczenie. Bez zewnętrznego Świata, bez koncertów, bez możliwości poszukiwania inspiracji w zgiełku ulic. Sytuacja depresyjna, odcinająca tlen podtrzymujący wenę. Niby. Bo co robi Mariusz Duda? Znajduje inspirację w swojej przeszłości, w swoich twórczych początkach. Wyciąga z archiwum kasety magnetofonowe z pierwszymi artystycznymi próbami wypełnionymi muzyką elektroniczną. I na tym fundamencie tworzy rzeczy nowe. Bezapelacyjnie znajduje w tym radość, bo muzyka z „Claustrophobic Universe” jest udaną synergią nostalgii i artystycznego doświadczenia. Udaje mu się połączyć skrajne uczucia czyli zatroskanie nad kondycją (Wszech)Świata i radość tworzenia. Muzyka na drugiej płycie, z planowanej przez autora trylogii, snuje pewną opowieść i tej narracji trzeba się poddać bezwzględnie. To jest warunek konieczny i piękny zarazem, bo daje możliwość własnej dezercji ze Świata rzeczywistego. I nagle się okazuje, że klaustrofobia nie ma znaczenia pejoratywnego, ale staje się synonimem wolności. Proszę spróbować, warto.
8/10
Witold Żogała