MARILLION – 2016 – F.E.A.R.

MARILLION – F.E.A.R.

1. El Dorado (I) Long-Shadowed Sun
2. El Dorado (II) The Gold
3. El Dorado (III) Demolished Lives
4. El Dorado (IV) F E A R
5. El Dorado (V) The Grandchildren of Apes
6. Living in F E A R
7. The Leavers (I) Wake Up In Music
8. The Leavers (II) The Remainers
9. The Leavers (III) Vapour Trails in the Sky
10. The Leavers (IV) The Jumble of Days
11. The Leavers (V) One Tonight
12. White Paper
13. The New Kings (I) F*** Everyone and Run
14. The New Kings (II) Russia’s Locked Doors
15. The New Kings (III) A Scary Sky
16. The New Kings (IV) Why is Nothing Ever True?
17. The Leavers (VI) Tomorrow’s New Country

Rok wydania: 2016
Wydawca: EAR
http://marillion.com/


Marillion – Starzy wyjadacze jeszcze mogą namieszać! Biorąc pod uwagę fakt, iż wszyscy członkowie Marillion są już w okolicach, a nawet już po, 60-tce, wartość artystyczna albumu „F.E.A.R.” musi pozytywnie zaskakiwać. Ok, wprawdzie nie jest to coś na tyle odkrywczego jak to miało miejsce w przypadku albumu „Brave”, czy „Marbles”, niemniej jednak chociażby tak zaskakujące rozpoczęcie utworu zaczynającego się jakby na przekór od finału – jak to ma miejsce w killerze tej płyty: utworze „Gold” niewątpliwie jest znakomitym nowatorskim pomysłem. „Gold” to zresztą jeden z moich ulubionych momentów tej niezwykle równej płyty. Nie ma tu utworu zupełnie niepasującego do reszty płyty w rodzaju „Cannibal Surf Babe” ze znakomitej płyty „Afraid of Sunlight”, co już samo w sobie jest wartością nowego wydawnictwa.

Nowy album jest oparty na 3 suitach: El Dorado, The Leavers i The New Kings, trwających każda po dobre kilkanaście minut. W mojej ocenie najbardziej spójna i najładniejsza jest pierwsza z nich, choć to oczywiście odczucie subiektywne; innym może równie dobrze podobać się 2-ga, czy 3-cia suita. Wszystkie jednakowoż zarówno muzycznie, jak i tekstowo są spójne i jakby wynikają jedna z drugiej. Na początku i końcu albumu są 2 króciutkie utwory miniaturki stanowiące swoistą klamrę. W samych nagraniach można odszukać wiele podobnych wątków muzycznych, jakie znamy z „Marbles”, z „Happiness is the road”, ale też ze starszych albumów, jeszcze tych z lat 80-tych. Osobiście odnalazłem też niemal identyczny pasaż klawiszowy co w płycie „Stationary traveller” Camel – zagadka, w którym utworze?

Po blisko 10-ciu już przesłuchaniach całości albumu (bo tak należy go słuchać ) muszę stwierdzić, że to bardzo dobra (i mądra) płyta w dyskografii Marillion, która z biegiem czasu stanie się kanonem grupy. W skali 10 stopniowej dałbym jej…

8/10

Mack

PS: odsłuchanie jej w całości na żywo podczas Marillion Weekend w Łodzi będzie z pewnością niezapomnianym duchowym muzycznym przeżyciem!

*Recenzja nadesłana do redakcji przez czytelnika

Dodaj komentarz