MARILLION – 1985 – Misplaced Childhood

MARILLION - Misplaced Childhood

1. Pseudo Silk Kimono
2. Kayleigh
3. Lavender
4. Bitter Suite
5. Heart Of Lothian
6. Waterhole (Expresso Bongo)
7. Lords Of The Backstage
8. Blind Curve
9. Childhood End?
10. White Feather

Rok wydania: 1985
Wydawca: EMI
http://www.marillion.com/


..no i stało się…najpierw światło dzienne ujrzał singiel „Kayleigh”. To co się stało potem, przeszło chyba najśmielsze oczekiwania zespołu, okazało się, że Marillion w ciągu krótkiego czasu stali się mega gwiazdą rocka. Miliony sprzedanych egzemplarzy płyt, podbój list przebojów, tysiące fanów na koncertach. Po prostu niewyobrażalny sukces, którym można się zachłysnąć…

Płytę rozpoczyna krótkie i delikatne intro „Pseudo Silk Kimono”, które przechodzi w utwór, z którym Marillion będzie kojarzony po wsze czasy – „Kayleigh”. Genialna melodia zwrotki, wpadający w ucho refren, jak zwykle wyśmienita solówka Rotherego. Zespołowi wyszedł utwór, który z jednej strony stał się trampoliną ich kariery, ale chyba jest też swoistym „przekleństwem” zespołu. Gdyby na ulicy zapytać przechodniów czy kojarzą Marillion, to większość wskaże Kayleigh i poza tym utworem zapewne nie będzie w stanie nic więcej powiedzieć o twórczości zespołu. Kolejny (zarówno na płycie jaki i jako singiel) – „Lavnder” nie odniósł już takiego sukcesu, co prawda jest to ciekawy, utrzymany w typowym marillionowym stylu utwór to jednak publika nie przyjęła go już z tak otwartymi ramionami jak Kayleigh. Nie będę zagłębiał się w każdy utwór – tą płytę każdy fan progresywnych dźwięków zna i zapewne ma swoje zdanie na ten temat, skoncentruję się na utworach, które najbardziej przypadły do gustu mojej skromnej osobie, i tutaj na pierwszym miejscu postawiłbym „Heart of Lothian”. Cudowna melodia, genialna partia Steve’a Rotherego – moim zdaniem to jedna z lepszych kompozycji rybnej ery w dziejach Marillion. Świetnie wypada „Childhoods End?” z ciekawym gitarowym motywem, oraz bardzo melodyjnym wgryzającym się w pamięć refrenem…następnie…stop, poprzestanę na tym, chyba musiałbym jednak opisać wszystkie kompozycje…ta cała płyta to kopalnia dźwięków i melodii a znalezienie słabszego momentu zostawmy innym….

Ukazaniu się „Misplaced Childchood” towarzyszyła pewna konsternacja części fanów. Dla jednych ta płyta stała się magnum opus, najwspanialszym dziełem jakie Marillion do tej pory nagrał, inni zaczęli posądzać zespół o sprzedanie się, komercjalizację. Czy sukces komercyjny i milionowe nakłady muszą jednak oznaczać „sprzedanie się”. Moim zdaniem niekoniecznie. Może i „Misplaced Childhood” jest nieco spokojniejsze od Fugazi, nie jest tak surowe jak Script For a Jester’s Tear, jest to jednak wciąż Marillion, każdy dźwięk zawarty na tym albumie jest przesiąknięty charakterystycznym brzmieniem zespołu, jego magią. Wbrew pozorom, ten oszałamiający sukces stał się początkiem końca zespołu – ogromne pieniądze, hektolitry alkoholu, narkotyki…ale o tym później…

10/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz