MARILLION – 1983 – Script For a Jester’s Tear

Marillion - Script For a Jester's Tear

1. Script for a Jester’s tear
2. He knows you know
3. The web
4. Garden party
5. Chelsea Monday
6. Forgotten sons


Rok wydania: 1983
Wydawca: EMI





“So here I am once more…”, chyba nie ma fana progresywnych dźwięków, który nie kojarzy tych słów. Tak zaczyna się debiutancki album Marillion – „Script For a Jester’s Tear”. Jeszcze nieco surowy brzmieniowo, ale jakże piękny! Może i Mick Pointer do geniuszy swego instrumentu nie należał (i chyba w dalszym ciągu nie należy), ale wraz z kolegami: Fishem, Markiem , Stevem i Petem stworzył płytę, która jest już klasyką.

Otwierający CD utwór tytułowy, to kwintesencja stylu Marillion lat osiemdziesiątych i dzisiaj to już utwór niemal kultowy. Spokojny na początku, wybucha po chwili ogniem i wycisza się pod koniec gdy Fish niemal z rozpaczą w głosie śpiewa „…Can you still say you love me…”. Kolejny to przejmujący „He knows You Know” z wyśmienitą partią klawiszy Marka Kelly’go, który to przechodzi w rewelacyjny „The Web”. Utwór ten rozpoczyna się uderzeniem klawiszy, by po chwili wyciszyć się i bardzo spokojnie przepłynąć do przecudnej urody klawiszowej a następnie gitarowej solówki młodego Steve Rotherego. Już wtedy charakterystyczna gra gitarzysty zespołu powodowała ciarki na plecach a specyficzny, „łzawy” styl stał się jego symbolem i cechą rozpoznawczą. „Garden Party” to jak dla mnie najsłabszy fragment płyty, dość sztampowe partie perkusji, trochę mało nośna, „wesoła” linia melodyczna. Może i są osoby, dla których to co teraz piszę to bluźnierstwo, ale tak odbieram ten utwór. Co innego kolejny „Chelsea Monday”. To kolejny utwór, gdzie swój geniusz potwierdza Steve Rothery – solo, które nagrał do tego utworu, pełne emocji, bólu i pięknych melodii jest po prostu niesamowite! Na koniec antywojenny najbardziej rockowy na płycie „Forgotten Sons” z niesamowitą ostatnią partią utworu (znów ta solówka!!) i tym samym płyta się zamyka.

Nagrywając „Script For a Jester’s Tear” muzycy nie mogli mieć jeszcze pojęcia o tym jaki status uda im się osiągnąć. Muzyka zawarta na tej płycie to nieoszlifowany diament, który na kolejnych albumach zespołu świecił coraz jaśniejszym blaskiem. Krążek oprawiony jest w wyśmienitą okładkę autorstwa Marka Wilkinsona, pełną metaforycznych elementów, charakterystycznych dla trzech następnych albumów zespołu (sroka, kameleon czy błazen).

Po nagraniu płyty debiutanckiej zespół, w nieco nieprzyjemnej atmosferze, opuścił założyciel Marillion – Mick Pointer, a co było potem….o tym niebawem…

9,5/10

Piotr Michalski

Dodaj komentarz