1.Hear Our Voice 05:20
2.Never Say Goodbye 05:13
3.Reach Out 05:30
4.Faceless 04:42
5.Look At Me 05:05
6.At Home 03:40
7.For A While 03:22
8.Black The Shade Out 03:29
9.One Last Hope 04:25
10.Life Is Much To Short 04:27
11.Running Out Of Time 05:34
12.My Eyes Are Wide Open 05:23
Rok wydania: 2024
Wydawca: Gentle Art of Music
Choć ostatnia studyjna płyta pochodzącej z Hamburga formacji Sylvan „One To Zero” ukazała się w 2024 roku, to rok obecny dla sympatyków zespołu, okazuje się wyjątkowo bogaty. 14 lipca pojawiła się koncertowa płyta „Sylvan Back To Live”, będąca zapisem koncertu w Poppodium Boerderij w Zoetermeer w Holandii. Malkontenci pewnie będą kręcić nosem twierdząc – cóż z tego, skoro nie ma z niemieckiego, progresywnego obozu nic świeżego! Otóż okazuje się że jest! Muzycy związani z zespołem oddali się bowiem ostatnio pracy w projektach pobocznych. Klawiszowiec Volker Söhl i gitarzysta Johnny Beck, zaprezentowali w zeszłym roku projekt VIOLENT JASPER. Były gitarzysta i współzałożyciel grupy Kay Söhl, udziela się obecnie na płycie „Why”, nowego projektu VLYES. Natomiast wokalista Marco Glühmann, nie pozostał dłużnym, nakładem Gentle Art of Music wydał właśnie swój pierwszy album solowy „A Fragile Present”.
Gwarancją jakości jest bez wątpienia jego świetny, wyjątkowo ciepły wokal, ale także szerokie grono znamienitych muzyków, których zaprosił do realizacji swojego projektu: Steve Rothery (Marillion), Billy Sherwood (YES), Kalle Wallner (RPWL), Johnny Beck (Sylvan), Yogi Lang (RPWL), Markus Grützner (RPWL), Tommy Eberhardt.
Jeżeli chodzi o liryczną stronę wydawnictwa, jest to bardzo osobisty album. I choć nie jest to dzieło koncepcyjne, to piosenki są ze sobą powiązane pod względem treści, dotyczą kruchości życia i strachu przed stratą najbliższych.
Swoim klimatem „A Fragile Present” nie odbiega zbyt daleko od muzyki jaką prezentuje macierzysta formacja wokalisty. To również klimatyczny, żarliwy rok progresywny, gdzie gitarowe solówki pieszczą ucho na równi z natchnionymi wokalizami Marco Glühmanna. Wszystkie 12 kompozycji zamieszczone na płycie oscylują swoją długością gdzieś w okolicach pięciu minut, więc nie ma tutaj progresywnych eposów. Tę niezwykle klimatyczną płytę, z wielką przyjemnością chłonie się w całości. Choć w większości kompozycji dominują spokojne, kojące, ciepłe klimaty, to znalazło się tutaj również miejsce na bardziej energiczne, rockowe granie: „Look At Me”, „Black The Shade Out”, „Running Out Of Time”. Płytę wieńczy chyba najpiękniejszy fragment tego uroczego albumu – kompozycja „My Eyes Are Wide Open” z gitarami Steve’a Rothery’ego.
Jeżeli chodzi o taki nieprzekombinowany, bardziej zwarty, piosenkowy rock progresywny, to moim zdaniem jeden z piękniejszych tegorocznych albumów.
9/10
Marek Toma