1. Freewill (6:46)
2. Keep Going (5:58)
3. A Proggy Night in London (13:32)
4. Back Again (6:25)
5. Next Station (12:40)
6. Last Train (5:45)
Rok wydania: 2017
Wydawca: –
http://www.marcodeangelis.com/
Nadeszła pora na remanenty. Jest wiele, naprawdę wiele płyt, do których
dotarło się zbyt późno, by mogły zaistnieć we wszelakich zestawieniach
na ulubiony album roku, płyt do których jeśli nie trzeba, to
przynajmniej warto dotrzeć. Artystów mniej znanych, albo takich których
albumy wydane zostały pod koniec roku. Takim właśnie artystą, jest
włoski multiinstrumentalista Marco De Angelis. Premiera jego drugiego,
autorskiego albumu miała miejsce 15 grudnia.
Warto przyjrzeć sie bliżej postaci Marco De Angelisa, bo to bardzo
ciekawa osobowość. Po raz pierwszy położył ręce na instrumencie
muzycznym, gdy miał 10 lat. Od tego czasu zdobył szerokie doświadczenie w
tej dziedzinie, od instrumentów akustycznych, po sprzęt elektroniczny
najnowszej generacji. Jest jednym z niewielu Włochów potrafiących grać
na Chapman Sticku. Gra na gitarze, basie i klawiszach. Lubi szeroką
gamę stylów muzycznych, najlepiej czuje się jednak w muzyce
progresywnej, mającej swoje korzenie w latach 60 i 70. Stworzył ścieżki
dźwiękowe dla licznych projektów. Był aranżerem i producentem wielu
albumów wydanych we Włoszech, Wielkiej Brytanii i Ameryce Łacińskiej.
Spędził prawie dwie dekady pracując jako niezależny inżynier dźwięku i
producent, dla kilku najważniejszych firm produkcyjnych we Włoszech.
Bardzo aktywny w różnych mediach i środowiskach (studio nagrań,
telewizja, teatr, koncerty na żywo). Taki bagaż doświadczeń, nie
przełożył się jednak na twórczość solową. Pod własnym nazwiskiem
stworzył jedynie dwa albumy. Pierwszy, jakby nie patrzeć, debiutancki
„The River – Both Sides Of The Story”, z 2013 roku i najnowszy, „ Next
Station” z końca ubiegłego roku, wyjątkowo udany i ciekawy.
Marco De Angelis zabiera nas swoją najnowszą produkcją , w urokliwą,
muzyczną podróż. Odwiedzamy nie tylko progresywny Londyn („A Proggy
Night in London”) i kolejne stacje („Next Station”), aby w końcu zdążyć
na ten ostatni pociąg („Last Train”), by kolejny raz wrócić („Back
Again”) do domu… W tej muzycznej przejażdżce, uczestniczą z nim
wyjątkowi towarzysze podróży , wokaliści: Nad Sylvan (Unifaun, Agents Of
Mercy, Steve Hackett), Robbie Wyckoff (Under-Radio, Roger Waters),
Göran Edman (Yngwie Malmsteen, Brazen Abbot, Karmakanic). Marco De
Angelis zagrał na wszystkich instrumentach (gitara, bas, Chapman Stick,
Klawisze, mandolina), za wyjątkiem perkusji (Cristiano Micalizzi) i
saksofonu (Cristiana Polegri).
Mimo dużych możliwości technicznych, Marco stawia raczej na klimat, niż
na eksponowanie swoich umiejętności. Pierwsza kompozycja rozpoczyna się
delikatnym dźwiękiem flażoletów, tworząc znakomitą aurę. Do tej
delikatnej, „upiosenkowionej”, progresywnej muzyki, idealnie wpasował
się wokal Nada Sylvana. „Keep Going”, delikatnie zahacza o bluesową
estetykę, ale swoim piosenkowym charakterem przypomina solowe dokonania
Phila Collinsa. „A Proggy Night in London”, to najdłuższa, 13-to
minutowa kompozycja, w której faktycznie, świetnie została uchwycona
nocna aura. Przepiękne gitarowe motywy i delikatne klawiszowe tła, z
pewnością przypadnie do gustu miłośnikom Genesis. „Beck Again ”, to z
kolei ukłon w stronę watersowskich klimatów („The Pros and Cons of Hitch
Hiking”). Pewnie spora w tym zasługa śpiewającego tutaj Robbiego
Wyckoffa, znanego właśnie ze współpracy z Watersem. W tytułowej „Next
Station”, drugiej pod względem długości kompozycji (12 minut),
fragmentarycznie słychać wyraźne YES-owe wpływy. Ostatni na płycie
„Last Train”, to jeden ze spokojniejszych fragmentów, pewnie przypadnie
do gustu miłośnikom floydowych klimatów („A Momentary Lapse Of Reason”).
Jak widać, Marco Angelis planując swoją muzyczną podróż, sięgnął po
najlepsze, sprawdzone, progresywne wzorce, dodając jednak do nich
swoją własną, muzyczną wrażliwość.
Delikatna, wysmakowana i piękna to płyta. Umieściłbym ją w tej samej
lidze, co tak wykwintne muzyczne produkcje, jak chociażby płyty Fish On
The Friday, czy Lifesings.
8,5/10
Marek Toma