MANOWAR – 1996 – Louder Than Hell

Manowar - Louder Than Hell

1. Return Of The Warlord
2. Brothers Of Metal Pt 1
3. The Gods Made Heavy Metal
4. Courage
5. Number 1
6. Outlaw
7. King
8. Today Is A Good Day To Die
9. My Spirit Lives On
10. The Power

Rok wydania: 1996
Wydawca: Geffen
http://www.manowar.com



Już tak mam, że jeśli coś długo mnie męczy, znajduje ujście „na papierze”.
Nakręciłem się na muzykę „królów metalu” paradoksalnie na kilka tygodni, może kilkanaście dni przed tym zanim dotarła do nas wieść o katowickim koncercie. A to za sprawą wspominkowego cyklu jaki urządziliśmy sobie z redakcyjnym kolegą w trakcie podróży do pracy.
Ale w momencie kiedy wiadomo było o koncercie, zjawisko to przybrało na sile.
Być może nie jestem „true”, ale starsze albumy zespołu nie trafiają do mnie zarówno ze względu na „niedojrzałość kompozycyjną” (od każdej reguły są wyjątki), która w zestawieniu z ówczesną produkcją daje efekt… kiczu. Dlatego jeśli spytacie mnie o ulubione albumy Manowar – jednym tchem wymienię cztery płyty od „Fighting the world”, po „Louder then Hell”. I mimo, że moim faworytem jest „Kings of Metal”, szczególny stosunek mam do albumu najmłodszego z wymienionych. Z prostego powodu, że otrzymałem krążek na 18-te urodziny, w momencie posiadania w zbiorach setek kaset, a rozpoczynając przygodę z płytami kompaktowymi.

Metalowe hymny, których pełno na płytach Manowar, i tutaj radują serce. Właściwie moc i patos przeplatają się tutaj. Ale nie zabrakło również miejsca na balladę.
Klimaty rozbudowane tak bardzo na poprzednim krążku i tutaj znajdują ujście. Mamy więc dwa połączone ze sobą instrumentale. Jeden pompatyczny i wolniejszy, a drugi to ultra-szybka solówka popisówka. Na granice thrashu, gdzie poprzednio grupa zawiodła nas choćby numerem „Demon’s Whip” tutaj zespół przenosi nas szybkim i wykrzyczanym „Outlaw”. Ale wspomniane metalowe hymny, które są rozpoznawalnym znakiem grupy zaczynają i kończą album. Do moich faworytów zaliczę zarówno świetny otwieracz, jak i wieńczący dzieło „Power”.

W moim odczuciu Manowar nagrali cztery świetne albumy. W swojej konwencji potrafili wypracować sobie styl który w przypadku innych grup bardziej by raził (w moich oczach obronną ręką w tej materii wychodzili jedynie Manowar i Virgin Steele). Mimo tego nawet będąc swego czasu pasjonatem ich muzyki, nie wystawiłbym żadnej płycie kompletu punktów. Zawsze mogłem się czegoś przyczepić… A to przesytowi solówek, innym razem złościł mnie utwór recytowany. Ale za to wśród moich płyt ze świecą szukać zespołów które zasłużyły cztery razy pod rząd na „dziewiątkę”. „Louder than hell” nawet w moich oczach nie jest płytą gorszą od „Kings of metal” (mimo iż wspomniałem że tą starszą faworyzuję)… tylko, że nie jest tak kultową.

9/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz