01.In Swingtime (4.30)
02. Antares (5.31)
03. Clocks (4.16)
04. Castaways (4.07)
05. Silent Man (4.31)
06. Margaret Montgomery (4.51)
07. A Place To Hide (4.31)
08. The View From My Window (4.49)
09. Phase (The Open And The Widening Sky) (4.55)
10. Tears In The Rain (6.05)
11. The Night And The Devil (4.53)
12. In My Life (6.25)
Rok wydania: 2012
Wydawca: Festival Music
http://www.guymanning.com/
Guy Manning od 1999 roku rozpieszczał swoich fanów wydając ze
szwajcarską wręcz dokładnością płytę za płytą. Uzbierało się ich w jego
dorobku 12. „Akoustik” jest więc 13 pozycją w karierze tego artysty. Czy
ta 13 okazała się pechowa? Znajdzie się pewnie spore grono malkontentów
wśród jego fanów którzy stwierdzą że tak. Ja uważam że Guy zaliczyć
może 13 do swoich szczęśliwych liczb.
Skąd pomysł na nagranie tak nietypowej płyty. Po wydanej w 2011 roku
„Margaret’s Children” Manning ze swoim zespołem ruszył w trasę
koncertową i generalnie na koncertowaniu właśnie miał minąć cały rok
2012. „Chcesz rozbawić Pana Boga, zrób sobie plany” jak mawiają
niektórzy. Po jednym z koncertów akustycznych Kev Currie (gitarzysta w
jego składzie) wpadł na pomysł by zarejestrować w studiu akustyczne
wersje utworów granych na koncertach. Bez żadnych ubarwień,
elektronicznych gadżetów i podpórek, bez wielościeżkowego nagrywania i
dogrywek. I właśnie tak narodził się „Akoustik”. Przepiękny zestaw 12
piosenek z przekroju całej twórczości Manninga w wersjach podszykowanych
do jego akustycznego wcielenia koncertowego. Takie swoiste „Manning
Unplugged”. No prawie unplugged bo oprócz stricte bez prądowych
instrumentów które zagrały na tej płycie (gitary, flety,skrzypce,
perkusja) pojawiły się delikatnie przebrzmiewające w tle klawisze. Ale
za to jak przebrzmiewające… Laurens Hammond puszy się pewnie gdzieś
tam w górze z zachwytu słuchając co można wycisnąć z jego wynalazku.
„Akoustik” to płyta bardzo kameralna, intymna wręcz. Łagodna i
stonowana w pełni pokazuje wszechstronność Manninga i jego niesamowity
talent muzyczny. Utwory na niej zawarte mimo instrumentalnej ascezy
nabierają nowego, pełnego i świeżego brzmienia i pozwalają nam zapoznać
się na nowo z jego twórczością. I niech nie zwiedzie Was ubogie wydanie
tej płyty. Skromna, tekturowa koperta i jedno kartkowa wkładka. Jak
mawiała Samantha Fox do Sabriny : „Pamiętaj, nie szata zdobi człowieka” A
tak bardziej na poważnie to gorąco polecam Wam ten krążek. Bez względu
na to czy jesteście fanami Manninga i chcecie poznać jego koncertowe
oblicze czy też wcale go nie znacie a lubicie takie akustyczne klimaty.
Płytę pozostawiam bez oceny bo jest to w zasadzie składanka lub prawie
„live”
PS. Jeżeli lubicie Jethro Tull to „Akoustik” na pewno przypadnie Wam do gustu
Irek Dudziński