MALCHUS – 2014 – Dom Zły

Malchus - Dom Zły

1. Wróg Nr. 1
2. Dom Zły
3. 77
4. Otwarte Oczy
5. Z Prochu
6. Matka
7. Tripudium
8. …Ale Nas Zbaw
9. Credo

Rok wydania: 2014
Wydawca: Malchus & Nasz Sklep
http://www.malchus.hox.pl/


Istnieją zespoły, które po wypracowaniu własnego stylu nie wprowadzają żadnych zmian, od lat grając w zasadzie to samo – najlepszymi tego przykładami są: AC/DC, Motörhead, Iron Maiden (szkoda, że nie mają już takiej mocy jak dawniej). Są też formacje poszukujące, niebojące się wyzwań, drastycznych przemian, takie jak – żeby daleko nie szukać – rodzime Animations czy Frontside. Właśnie grupa „poszukiwaczy” poprzez swoje decyzje pozostawia po sobie puste miejsca. Te czasem bywają wolne przez lata, a czasem owocują pojawieniem się kogoś innego. W pewnym sensie ta reguła sprawdza się w przypadku formacji z Przeworska, która po stylistycznej emigracji Frontside zyskała dla siebie więcej przestrzeni.

Od razu trzeba dodać, że Malchus nie należy traktować jako klon twórców pamiętnego „Zniszczyć Wszystko”. Mimo licznych podobieństw, porównywalnej mocy (w tym przypadku pozbawionej siarki i szatana), ciężaru, zespół prezentuje nieco inne oblicze metalowego ciosu. Sporą różnicę stanowi obecność elementów znamiennych dla klimatyczno – gotyckiego grania lat 90 – tych. Główną tego zasługą są instrumenty klawiszowe generujące specyficzny klimat. Zastosowanie tego instrumentu jest wyważone, nienachalne, a przy tym pomysłowe. Klawisze odciążają mocno tonażowe kompozycje aplikując w nie atmosferyczny szlif. Dzięki temu na płycie nierzadko można poczuć atmosferę znamienną dla powszechnie cenionego „Tales From The Thousand Lakes” Amorphis, a momentami „Theli” Therion. Zespół balansuje na granicy klimatycznego grania, które nieustannie staje w szranki z elementami melodyjnego death metalu, metalcore’a czy thrashu i robi to na całkiem wysokim poziomie. Grupa mimo dość sterylnej stylistyki dba, by poszczególne kompozycje były różnorodne, klimatycznie urozmaicone. Nierzadko mięsiste fragmenty przeplatają się z nastrojowymi wtrąceniami co czyni muzykę bogatszą, bardziej atrakcyjną w odbiorze. Co istotne panowie nie zapominają o melodiach. Są one nieodłącznym elementem nośnych refrenów, które potrafią na dużej zakotwiczyć w świadomości słuchacza. Instrumentalnie Malchus nie budzi zastrzeżeń – panowie znają się na swoim rzemiośle. To jednak nikogo nie powinno dziwić, skoro „Dom Zły” jest ich czwartym albumem studyjnym. Pewne obiekcje budzi produkcja, a dokładniej brzmienie – mogło zostać bardziej dopieszczone. W tej materii wydawnictwo słyszalnie odstaje od zachodnich produkcji. Za to wizualnie nie można mieć powodów do narzekań – schludny booklet, jak i klimatyczna okładką robią jak najbardziej pozytywne wrażenie.

Na uwagę zasługują nietypowe (jak na metal) teksty, za które odpowiada Radosław Sołek. W tej materii Malchus prezentuje się niczym niemodny szaleniec – bo jak można grać taką muzykę i krzewić chrześcijańskie wartości? Przecież to profanacja! Jest to niezbity dowód na to, że nie tylko nihilistyczno – destrukcyjne treści mogą być przekazywane za pośrednictwem drapieżnych dźwięków. Nie trzeba drzeć Biblii i pluć jadem dookoła, bo czy tędy droga? Dla kogo ostatnie dokonania grupy Frontside wydają się mało zrozumiałe ten z pewnością powinien zakosztować twórczości Malchus – nie będzie zawiedziony. „Dom Zły” to album przepełniony metalową energią, ciężarem i mocą (tyle, że nie tą ciemną). Płyty słucha się z przyjemnością, a jej klimatyczne oblicze stanowi dodatkowy, ale silny atut. Jest to ciekawy akcent na rodzimej scenie rockowej, obok którego szkoda byłoby przejść obojętnie. Wydawnictwo jak najbardziej zasługuje na uwagę, szczególnie wśród miłośników tłustych dźwięków!

7/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz