1. Visual side effects
2. Fiction
3. Is it a crime
4. You are
5. Embrace
6. Compassion
7. Head on the pillow
8. Fruit
9. Staring at windows
10. Ever
Rok wydania: 2015
Wydawca: dEPOT 214
http://davidlundmusic.tumblr.com/
Wyobraź sobie, że jesteś europosłem, a twój układ nerwowy został
doszczętnie zszargany, burzliwymi, miernymi w skutkach, do niczego nie
prowadzącymi obradami Parlamentu Europejskiego. Chcesz odreagować,
wybierając się na jakiś koncert, najlepiej rodzimego, pochodzącego z
Brukseli artysty. A może kupić płytę, aby kojąca muzyka mogła ci
towarzyszyć, stojąc w korkach, w drodze na kolejną euro sesję? Okazuje
się , że jest taki muzyk, który może skutecznie wyleczyć twoje
sfiksowane neurony. David Lund – wokalista, autor tekstów i kompozytor,
basista, a właściwie człowiek orkiestra. Dawniej związany m.in. z
takimi formacjami jak: NOX czy Audiograd. Niedawno nakładem niezależnej
wytwórni Depot 214 wydał swój debiutancki album -„Ever”
Delikatna, hipnotyczna barwa głosu artysty, oraz minimalistyczne,
niezwykle kameralne podejście do muzyki sprawiają, że skojarzenia
praktycznie od pierwszych taktów lgną do klimatu solowych płyt Davida
Sylviana . Muzyka płyty „Ever” , fragmentami wydaje się jednak bogatsza
pod względem aranżacyjnym, dzięki wykorzystaniu takich instrumentów jak
skrzypce, altówka, oraz trąbka, na których gościnnie zagrali Catherine
Graindorge i Luc Van Lieshout . Instrumenty perkusyjne obsługuje Elie
Rabinovitch, reszta instrumentalnego arsenału: gitary, syntezatory, ze
szczególnym wyróżnieniem basu, pozostał w rękach Davida Lunda. Jeśli
gitara basowa staje się jednym z istotnych instrumentów, to nie można
się oprzeć aby nie wymienić tutaj nazwiska któregoś ze znanych basistów.
W kwestii muzycznej chyba najbardziej pasuje tutaj osoba Tony Levina
(wystarczy posłuchać chociażby kompozycji „Head On The Pillow”) .
Penetrując dźwiękowe przestrzenie płyty „Ever”, muzycznych skojarzeń
będzie oczywiście więcej, od wymienionego wcześnie Davida Sylviana
(przede wszystkim), po takich artystów jak: Mark Hollis (Talk Talk) czy
Thom Yorke (Radiohead).
David Lund swoim, przestrzennym, odrealnionym, kameralnym muzycznym
przekazem jakby malował czy może raczej szkicował dźwiękiem wyśnione
obrazy. Dla takich, niespiesznych, odcinających od wszelkiego stresu
brzmień, warto czasami postać w korkach, niekoniecznie w Brukseli.
8/10
Marek Toma