LOVE DE VICE – 2016 – Pills

lovedevice-pills

Płyta miesiąca – Czerwiec 2016

1. No Escape
2. Ritual
3. Best of Worlds
4. Afraid
5. Pills (strings)
6. Hell on Earth
7. Wild Ride
8. Nobody Owns Me (Killa Song)

Bonus tracks:
9. Pictures from the Past
10. Winter of Soul
11. Pills (acoustic)


Rok wydania: 2016
Wydawca: Fonografika
https://www.facebook.com/lovedevice/


Długo kazali czekać, ale jak już nagrali album to taki, który na długo pozostaje w pamięci. Love de Vice kibicuję od ładnych paru lat. Od wydania debiutanckiego „Dreamlnad” (2009) bacznie obserwuję ich poczynania i zachodzę w głowę jakim cudem zespół z takim potencjałem nie jest w stanie wypłynąć na szerokie wody! „Pills” to nieco odświeżone oblicze grupy z konkretnymi rockersami w postaci np. otwierającego całość „No Escape”, ale i dużą dawką sprawdzonych patentów, za które lubię ich najbardziej („Best of Worlds”). Panowie (z gościnnym udziałem zauważalnej grupy pań) wydali wyborny krążek i cieszę się niezmiernie, że długi okres milczenia w końcu się zakończył… mam nadzieję, że „czwórka” nie ukaże się dopiero w roku 2022.

Piotr Michalski


Jeśli jeszcze nie o nich nie słyszeliście to warto zapisać nazwę Love de Vice w swoim notesie i jak najszybciej nadrobić zaległości. Jest ku temu okazja. Na rynku ukazał się właśnie długo oczekiwany, pierwszy od sześciu lat, album „Pills”, który utwierdza mnie w przekonaniu, że wspomnianą przerwę muzycy dobrze wykorzystali. Choć przed premierą miałem pewne obawy. Poprzednikiem zawiesili sobie poprzeczkę na tyle wysoko, że zadaniem trudnym mogło być jego przebicie. Jak się okazało – dla nich nie ma rzeczy niemożliwych. Pomysłami sypią jak z rękawa, co dobrze wróży na przyszłość. „Piguły” uzależniają od pierwszego przesłuchania, czarują przepięknymi melodiami oraz bogactwem aranżacyjnym (instrumenty dęte, kwartet smyczkowy). Konkurencja może tylko pozazdrościć. W skrócie: polska muzyka ma się dobrze. Oto kolejny dowód.

Szymon Bijak


Dodaj komentarz