1.time
2.egoist
3.love
4.hope
5.faith
6.hello
7.alone
8.the city
Rok wydania: 2008
Wydawca: Lynx Music
Kolejny polski zespół progresywny i znów wokalistka…ostatnimi czasy,
głównie za sprawą krakowskiej Lynx Music, ukazało się sporo płyt gdzie
mikrofon dzierży niewiasta. Jedne lepsze, inne nieco gorsze, jak jest z
Loonypark? Moim zdaniem zespół ten z czystym sumieniem można zaliczyć do
tej pierwszej grupy. Na początek, co nieco o samej wokalistce. Sabina
Godula-Zając dysponuje ciekawym głosem i słychać, że ma dziewczyna parę w
płucach. Gdy trzeba śpiewa mocno, gdy wymaga tego chwila delikatniej. W
każdym razie wypada naprawdę nieźle a to już duży plus.
„Egoist”, bo taki tytuł otrzymał debiutancki album zespołu, to osiem
niezwykle sprawnie i z gracją zagranych kompozycji. Ozdobą płyty są
rewelacyjne solówki oraz partie klawiszowe. Gitarzyści, a w tej roli
wystąpili Piotr Grodecki oraz Maciej Tomczyk wywiązali się ze swego
zadania perfekcyjnie, a solówki w stylu Steve’a Rotherego („Faith”,
„Hello”), czy delikatne partie gitar akustycznych („Hello”) są bardzo
mocnym punktem płyty. Ciekawie wypadają fragmenty, gdy na pierwszy plan
wysuwają się gitary oraz instrumenty klawiszowe, a utwory „Egoist” oraz
„Love” są tego najlepszym przykładem.
„Egoist” to płyta utrzymana w nieco melancholijnym klimacie. Obcujemy
głównie z dość delikatnymi dźwiękami gitar oraz klawiszowym tłem. Gdybym
miał wskazać podobieństwa, to wymieniłbym Marillion z przełomu
„Clutching At Straws” oraz „Seasons End”. Podobny klimat, podobny
ładunek emocjonalny. Gdyby usunąć wokalizy Sabiny a w to miejsce
zaprosić Fisha bądź Hogartha to myślę, że wiele osób mogłoby dać się
zwieść, iż płytę skomponował tandem Rothery – Kelly.
Dla spragnionych relaksu i muzyki, przy której można odpocząć i
zapomnieć o dniu codziennym ta płyta powinna stać się obowiązkowym
punktem dnia. Bardzo dobry debiut, czekam na więcej.
8,5/10
Piotr Michalski