1. The Fourth And Final Horseman
2. The Poison Of Mankind
3. Hellride
4. Time For War
5. Another Star Means Another Death
6. Dragonriders
7. Guardian Angel
8. Throne Of Skulls
9. The Brotherhood Of Wolves
10. Destiny
11. Unknown Soldier
12. Raise The Flag
Rok wydania: 2013
Wydawca: AFM
http://www.lonewolfdivision.com/
Nie będę kłamał, z niecierpliwością oczekiwałem nowego albumu Lonewolf.
Jest to jeden z niewielu zespołów który mnie nigdy nie zawiódł. Każda
jego produkcja stała na bardzo wysokim poziomie, a takie płyty jak
„March Into The Arena” i „The Dark Crusade” bardzo często goszczą w moim
odtwarzaczu. Więc, gdy tylko w moje łapska wpadł „The Fourth And Final
Horseman” od razu wrzuciłem go do wieży i wcisnąłem „play”. Już po
pierwszych sekundach otwierającego numeru wiedziałem, że i tym razem
będzie dobrze. Nowa propozycja Francuzów to kolejna potężna dawka
prawdziwego heavy metalu. Cała płyta jest wyśmienita, ale kilka numerów
wbiło mnie w ziemie. Trzeci numer „Hellride” powala, wspaniała melodia w
stylu starego, wczesnego Running Wild i ten niesamowity refren sprawia,
że bardzo chce się śpiewać wraz z Jensem. Następny utwór, który
cholernie wpada w ucho to „Another Star Means Another Death”. Nie
znajduję innego określenia jak genialna kompozycja. Brawo Alex, obyś
pisał więcej takich numerów. Zespół nie zapomniał o starszych fanach.
Drapieżny i szybki, okraszony charakterystycznym chropowatym głosem
Jensa „Throne Of Skulls” po prostu niszczy niczym walec spotykający na
drodze przeszkodę. Mógłbym tak wymienić jeszcze kilka tytułów, każdy ma
to coś, za co lubię Lonewolf. Prawdziwą jednak przysłowiową wisienką na
torcie jest „The Brotherhood Of Wolves”. Już od pierwszego gitarowego
riffu wiedziałem, że jest to pieprzony hicior. Czym dalej w numerze tym
jeszcze lepiej. Ten utwór to prawdziwy hymn Lonewolf, już sobie
wyobrażam jak wspaniale będzie brzmiał na żywo. Mam nadzieję, że w
niedługim czasie Jens i spółka ponownie zawitają do Polski, i będzie mi
dane zaśpiewać z nimi „The Brotherhood Of Wolves”!!! Lonewolf od lat
idzie swoją ścieżkę i nie przejmuję się trendami panującymi w muzyce.
Chwała Im za to!
Reasumując, album „The Fourth And Final Horseman” Lonewolf to na razie
dla mnie płyta roku (chyba, że nowa płyta Running Wild będzie na miarę
tych z lat 80-tych, ale w to jakoś nie wierzę). W muzyce Francuzów jest
to co tygryski lubią najbardziej, soczysty heavy metal grany prosto z
serca. Już nie mogę się doczekać kiedy Lonewolf zagra utwory z nowej
krążka na żywo w naszym kraju. Płyta jak najbardziej warta wydania
kilkunastu złotych.
10/10
Darek Grölich