LOCUS TITANIC FUNUS – 2018 – Never Pretend

LOCUS TITANIC FUNUS - 2018 - Never Pretend

1. Deadly Sun Wretched Skies
2. Sweet Embrace of Cowardice
3. When the Robins Fall
4. Asphalt
5. Piper
6. You Are My Despair
7. Eornion… My Dear Phantasm
8. The Flowertale
9. Forgive Us

Rok wydania: 2018
Wydawca: Another Side Records/Metal Scrap Records Inc.
Profil Facebook


Przeważnie recenzując dany album staram się znaleźć jakieś pozytywy, jasne strony. Czasem jednak za cholerę nie da się tego zrobić, nawet mimo szczerych chęci. Z taką sytuacją spotkałem się rozpracowując nowy album formacji LOCUS TITANIC FUNUS.

Grupa pochodzi z Rosji, a dźwięki jakimi się para można określić mianem atmosferycznego doom/gothic metalu z lekkimi naleciałościami death metalu. Zespół powstał w 2010 roku i do chwili obecnej nagrał dwa albumy długogrające, z czego jednym z nich jest wydany w ubiegłym roku, „Never Pretend”. Zawartość tego krążka jest obszerna – przynajmniej czasowo, bo całość trawa nieco ponad godzinę. W tym czasie dzieje się raczej niewiele, kompozycje ciągną się w nieskończoność, a prezentowane pomysły w żaden sposób nie przyciągają do siebie. Zespół nie wykazuje większych skłonności do pośpiechu i oprócz okazjonalnych drapieżności okraszonych mało zachwycającym growlem (niektóre „bulgoty” sprawiają, że w kieszeni nóż sam się otwiera), płyta niemiłosiernie się wlecze. Do tego wszystkiego materiał brzmi okropnie, dzieli go jakościowa przepaść względem obecnie realizowanych produkcji (strach pomyśleć jak prezentował się debiutancki krążek). Daje się to we znaki szczególnie w momentach, kiedy zespół próbuje wchodzić na „szybsze” obroty o bardziej metalowym charakterze – nie da się tego słuchać na trzeźwo (w sumie po alkoholu też nie próbowałem – bałem się). I o ile delikatniejsze fragmenty można jeszcze jakoś strawić (szczególnie te w stylu pierwszej połowy „When the Robins Fall” czy też „You Are My Despair”, w dużej części wykorzystujący czyste żeńskie wokale), o tyle kiedy zespół usiłuje wystawić muzyczny pazur, wówczas człowiek ma ochotę zatrzymać płytę i wyrzucić ją przez okno. „Never Pretend” posiada ciekawe, ale niestety tylko momenty, natomiast całościowo materiał daje wiele do życzenia i jest ciężkostrawny. Nie wiem w czym tkwi problem. Atmosferycznie, grupa potrafi niekiedy wykreować wyjątkowy klimat, czego najlepszy przykład stanowi niepokojąco brzmiący „Asphalt” (posiada dość horrorowe oblicze, szczególnie pod koniec). Również instrumentalnie LOCUS TITANIC FUNUS nie można poskąpić umiejętności. Wydaje się, że warsztatowo zespół jest zdolny tworzyć kompozycje na poziomie (gitarowe solówki też robią pozytywne wrażenie), ale coś tu ewidentnie sprzęga, nie działa.

Również w kwestii graficznej wydawnictwo raczej nie rozpieszcza (zwłaszcza frontowy obraz) – wizualnie dominują szarość i ponurość. Jesienna okładka nie jest specjalnie zachęcająca (może to i dobrze…). W sumie dziwi mnie fakt, że na pierwszym planie nie wykorzystano jednej z grafik wnętrza bookletu – każda z nich jest o niebo lepsza aniżeli liścienny motyw dekoracyjny. W sumie całe to wydawnictwo jest niczym kolczasty jeż – niełatwo się do niego przytulić.

Nie będę się dłużej rozpisywać, bo naprawdę nie ma w sumie o czym. CD wkładam do pudełka i całkowicie wymazuję album ze swojej pamięci. W moim odczuciu „Never Pretend” nie powinien się w ogóle ukazywać. Nie dość, że jego zawartość irytuje, to jeszcze produkcja płyty jest, delikatnie mówiąc spieprzona. Dawno nie słyszałem tak miernego materiału, który wzbudzałby u mnie tak negatywne emocje. Prawdopodobnie zespół będzie miał mi za złe tak niepochlebną opinię, ale być może warto usiąść i przemyśleć pewne rzeczy, zastanowić się nad sensownymi zmianami, bo to co obecnie oferuje LOCUS TITANIC FUNUS jest po prostu złe. Nie zwykłem wypowiadać się w tak negatywny sposób, ale w tym przypadku nie dało się inaczej – jak nigdy!

2,5/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz