LIST OTWARTY – 2019 – Hologramy

LIST OTWARTY - 2019 - Hologramy

01. Promptery (05:11)
02. Święci (04:11)
03. Hologramy (04:45)
04. Szczur (03:19)
05. Anteny (05:29)
06. Pluton (03:18)
07. Rozlany (02:19)
08. Sumieniawrony (05:20)
09. L’appel du vide (12:46)

Rok wydania: 2019
Wydawca: Soul Records
https://www.facebook.com/ListOtwartyPL/


List Otwarty, to szczeciński kwartet powstały w 2014 roku. Tworzą go obecnie: Bartłomiej Mieżyński (głos, teksty, elektronika, gitara, perkusjonalia), Aleksander Więcław (gitara basowa), Michał Waliszewski (głos, gitara), Bartłomiej Przyborowski (perkusja). Zadebiutowali wydaną w 2017 roku, niedługą, bo 35 minutową płytą „Bałagan”, stanowiącą jak sama nazwa wskazuje, duży bałagan stylistyczny (mieszanka jazz-hopu i elektroniki). Na wydanej niedawno drugiej płycie, panuje jeszcze większy bałagan, co paradoksalnie jest zaletą tego materiału, który jeszcze bardziej wymyka się jednoznacznej klasyfikacji stylistycznej.

Przyznam szczerze, kiedy zabrzmiał sam początek płyty, utwór „Promptery”, czułem się bardzo zaniepokojony, czy to na pewno dobry pomysł, abym to ja zajął się recenzowaniem tej płyty, która już na samym wstępie „niby na wyciągniecie ręki”, pachnie konwencją, z którą raczej mi nie po drodze, hip-hopem, „…więc idę dalej…”, potem rozbrzmiewa motyw, w którym Bartłomiej Mieżyński zaczyna nie „mówić”, lecz śpiewać: „…lecz przyjdzie dzień, w którym słowa zamienię z czynami, wybiorę stronę, bo póki co, daleko mi do każdej ze skrajnych granic. Nie mogę znieść tej szuflady, w którą wrzucasz mnie…” przy akompaniamencie fortepianowych klawiszy. Wypada mi więc przeprosić i słuchać dalej. A potem, „…drzazgi się sypią…”! Robi się bardzo ostro, w niemal post rockowej konwencji. Czy to na pewno nadal ten sam zespół ? Niesamowite, w jednym króciutkim fragmencie nastąpiły aż trzy „zwroty akcji”. Czy aby właśnie nie na tym ma polegać to, co lubimy określać mianem progresywnego grania? „Święci” rozpoczynają się znowu czymś w rodzaju melodeklamacji, z elektronicznym bitem w tle, potem atmosfera znowu gęstnieje dzięki dźwiękowi szorstkich gitarowych riffów. Tytułowe „Hologramy” rozpoczynają się bardzo melodyjnie, wręcz popowo. Wokalizy przechodzą z deklamacji w szept z pięknym, basowym, delikatnym tłem. „Szczur” utrzymany jest chyba najbardziej hiphopowej aurze. „Nie mamy argumentów na sprzeciw czy postój, hej do przodu…”, bo w dalszej fazie robi się na przekór, znowu bardzo rockowo. I ta niespodziewana, przepiękna jazzująca wstawka, z dźwiękiem dęciaków – „ładnie brzmią…”. Duże wrażenie robią „Anteny”, z gościnnym udziałem żeńskiego wokalu Alicji Kruk (Oho!Koko). Bardzo minimalistyczny, subtelny fragment, który przeradza się w prawdziwie metalowy kiler. „Pluton” jest natomiast bardziej zimno falowy, odhumanizowany. Tutaj też pojawiają sie żeńskie wokalizy. Tym razem gościnnie zaśpiewała Joanna Fostiak (Fickle Vibe). W melodeklamacyjnym „Rozlanym”, wrażenie robi tekst, zwłaszcza fragment: „… chcę uprawiać z tobą sens…”. „Sumieniowrony” to wydawałoby by się coś, nie do pogodzenia: od hiphopowych form w prawie że growlowe wokalizy! I ta wzniosła, bardzo energetyczna wręcz, post rockowa końcówka! Ostatni „L’appel du vide”, to już prawdziwa huśtawka nastrojów. „…To tylko chwila…”, a nie do opisania, ile się tutaj dzieje!

Mroczna okładka świetnie obrazuje, przecież równie nie wesoła muzykę, z mocnymi tekstami, dającymi duży margines, jeżeli chodzi o interpretację. Jedynie czego mi tutaj brakuje, wkładki zawierającej owe teksty. Pozwalałoby to jeszcze bardziej wgryź się w warstwę liryczną płyty. Za produkcję odpowiedzialny jest Michał Łazarz, zaś sprawa masteringu, to dzieło Jacka Gawłowskiego (laureat nagrody Grammy, odpowiadał za produkcję takich artystów, jak Coma, Lao Che, Brodka, Maria Peszek, Maria Sadowska, Vader, Behemoth…).

„Hologramy” – czego tutaj nie ma: trip-hopowe wątki, cieplejsze art rockowe motywy, jazz rockowe smaczki, post-rockowa, metalowa moc, elektroniczny i nowo-falowy chłód. Wszystko to przenika się wzajemnie tworząc, co wydawać by się mogło mało prawdopodobne, bardzo spójną całość. Myślałem, że w dzisiejszej muzyce, nie potrafi mnie już nic zaskoczyć. Listowi otwartemu, ta sztuka się udała!

8,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz