LEVEL 10 – 2015 – Chapter One

LEVEL 10 - 2015 - Chapter One

01. Cry No More
02. Soul Of A Warrior
03. When The Nighttime Comes
04. One Way Street
05. Blasphemy
06. Last Man On Earth
07. In For The Kill
08. Voice Of The Wilderness
09. All Hope Is Gone
10. Demonized
11. The Soul Is Eternal
12. Forevermore

Rok wydania: 2015
Wydawca: Frontiers


Narobiło się projektów przeróżnych, zwłaszcza pod skrzydłami Frontiers, która – obawiam się, planuje takie przedsięwzięcia z ołówkiem i kalkulatorem w ręku. Czasem wychodzi sztampowo, czasem z takowej współpracy rodzi się naprawdę dobry stuff. Można byłoby pomyśleć, że to sprawdzona a wręcz oklepana formuła, szczególnie jeśli nazwiska powtarzają się pod w kolejnymi szyldami. Początek bieżącego roku to dla fanów melodyjnego metalu dwie warte uwagi premiery – LEVEL 10 – firmowany nazwiskami Matta Sinnera i Russella Allena oraz SERIOUS BLACK – nowy zespół Rolanda Grapowa. Na tym pierwszym skupimy się dzisiaj, jednak porównań nie da się uniknąć, choćby dlatego że również w Level 10 za struny szarpie były gitarzysta Helloween. Jeśli już kwestię składu poruszyłem, uzupełnię informacje o Randy’ego Blacka, bębniarza zwolnionego ostatnio z Primal Fear, Alexa Beyrodta, który z Sinnerem współtworzy kilka bandów, oraz flagowego parapeciarza wytwórni i stałego bywalca projektowego – Alessandro Del Vecchio.

Tytuł albumu „Chapter 1”, sugeruje że może nie być jedynym wybrykiem spółki – i chyba dobrze. Dlatego, że efekty współpracy muzyków prezentują się całkiem udanie. Krążek zawiera 12 tracków, z których słuchacz czerpie sporo przyjemności. Pojawiają się tu zarówno rytmiczne rockery, jak i bardziej wyważone formy, za te pierwsze należy się pochwała. W zwolnieniach bywa, że możemy stracić wątek – słowem sprawiają, że album nie trzyma poziomu. Poniżej przyzwoitości jednak nie schodzi. Mimo ostrożnego, a nawet sceptycznego stosunku do „pierwszego rozdziału”, „Dziesiątego Poziomu” przyznam, że miewałem euforyczne reakcje na niektóre utwory, choć zdarzyło mi się ziewnąć. Płyta może i jest przewidywalna, ale wiochy nie ma. Kilka patentów wyostrzyłbym może wycinając ścianę klawiszy z tła, ale nawet w tym względzie to raczej kwestia gustu. To co zauważyłem z przyjemnością, to wielokrotne stylistyczne nawiązania w gitarach do powerowych korzeni Grapowa. Po prostu zagrał kilka patentów w stylu Helloween. Całość jednak okiełznana jest w bardziej hardrockową produkcję – i trochę pazura brakuje, choć chrypa Allena nadrabia w tym względzie.

Wracając do porównania z wydanym przez niemiecką wytwórnię innym potencjalnym dream-teamem, „Chapter 1” wydaje się bardziej hardrockowy – i łatwiej przyrównać go do wcześniejszych wydawnictw wytwórni, z kolei Serious Black, to ewidentnie próba zastąpienia Masterplan w portfolio Rolanda Grapowa. Tam mamy do czynienia bardziej z powermetalową estetyką, okraszoną symfonicznymi klawiszami. Tutaj niby sprawdzona formuła i produkcja – jednak całość żre. Zachwycony całością nie jestem – ale, słucha się tego na tyle dobrze, że chętnie uszczuplę portfel. W porównaniu z kolei postawiłbym znak równości, choć doceniam te płyty za różne walory.

7/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz