LET ME INTRODUCE YOU TO THE END – 2010 – A Voice From The Mountain

LET ME INTRODUCE YOU TO THE END - 2010 - A Voice From The Mountain

1. Soul 1
2. Burn Like the Sun
3. Soul 2
4. Dreamy Eyes
5. Soul 3
6. The Black Water
7. Soul 4
8. Hills Fall Silent
9. Soul 5

Rok wydania: 2010
Wydawca: –
http://ryansocash.eu/


…„Decyzje i zdarzenia, które dziś określiłbym jako szalone, zawsze przynosiły ze sobą to, co najlepsze i to, co najgorsze w moim życiu. Ciekawe, że to najczęściej te najgorsze zdarzenia i decyzje stawały się w przyszłości fun¬damentami tego, co najlepsze. Czasem moja wiara, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu słabła. Czasami piętrzyło się przede mną tyle problemów, że przyszłość wydawała mi się niewyobrażalna. Kiedyś, będąc właśnie w takiej sytuacji, napisałem pierwszy list do Polaków.
Trzy lata później piszę ponownie, tym razem z wdzięcznością. Tak naprawdę to dopiero Polacy zajęli się mną i dopiero w Polsce osiągnąłem spokój. Tu znalazłem pracę, drugie obywatelstwo, drugi język, wrażliwych odbiorców mojej muzyki, inspirację fotograficzną, własną rodzinę i w końcu coś, o czym myślałem, że jest nieosiągalne: dom. Kiedy ludzie pytają mnie skąd jestem, nie wiem, co odpowiedzieć. W chaosie mojego poprzedniego życia, wśród ciągłych przeprowadzek, nigdy dotychczas nie rozumiałem czym jest dom. Teraz jednak, kiedy spoglądam przez okno samolotu, lecąc do Polski, wiem, że pode mną jest to wszystko, co posiadam. I jestem za to wdzięczny”…
Ryan Socash


Długo przyszło nam czekać na kolejny album grupy Letmeend. Mniej więcej rok temu na koncertach Ryan Socash zapowiadał już wydanie trzeciej płyty swojego projektu. Miała nosić nazwę „ Of Ghost” i można było wysłuchać jej pierwszych fragmentów na żywo. Szczęśliwcy, którzy trafili na koncert grupy w krakowskim klubie Alchemia wysłuchali jej nawet w całości. Niestety trudności związane z nagraniem albumu z muzykami rozsianymi po różnych częściach świata sprawiły, że w listopadzie 2010 roku Ryan podjął decyzję, że płyta jednak się nie ukaże. Jako główny powód podał to, że blisko trzyletnia praca nad materiałem sprawiła, że sens utworów i emocje jakie miała nieść, straciły na swej aktualności. Dlatego też jedyną i niepowtarzalną okazją wysłuchania materiału z tej płyty pozostały koncerty zagrane w ramach trasy po Polsce i Ukrainie na przełomie lat 2009/2010. Ryan nie należy jednak do ludzi, którzy łatwo poddają się przeciwnościom. W styczniu 2010 roku postanowił zrobić coś bardzo radykalnego i zarazem bardzo innego od tego co robił dotychczas. Wyobraźcie sobie bowiem spontaniczny wypad w góry w czasie trwania którego powstaje praktycznie prawie cała nowa płyta. Tak to się właśnie odbyło. Ryan wraz z towarzyszącymi mu muzykami postanowił, że cały materiał na „A Voice From The Mountain” powstanie właśnie w ten sposób. Większość materiału powstała w ciągu kilku dni spędzonych na Podhalu gdzie przez cały praktycznie czas zajmowali się tylko muzyką. Nie tracili czasu na sen, na jedzenie. Z dala od ludzi poświęcili każdą godzinę na tworzenie. Jak mówi Ryan:”Gdy mam wokół siebie właściwych ludzi, gdy są oni tak samo jak Ty zaangażowani, wtedy muzyka sama się piszę. Jesteś jedynie narzędziem, które przelewa emocje na instrument”.Myślę, że pora wspomnieć o tych wspaniałych osobowościach, które wspomogły Ryana w nagraniu tej płyty. Najogólniej rzecz ujmując to jego przyjaciele z Krakowa, Chicago i Nowego Jorku. Jako opokę powstania tej płyty i zarazem jej bijące serce Ryan wymienia kontrabasistę Filharmonii Krakowskiej współpracującego także z Nigelem Kennedym -Duszana Korczakowskiego. Także pozostali muzycy to sama śmietanka: Frank Parker Jr – perkusista jazzowy współpracujący z Kurtem Ellingiem i polskim projektem jazzowym Jazz Inside, Matt Nelson – pianista jazowy z Chicago współpracujący minn z Lupe Fiasco, Marek Kamiński – gitarzysta, założyciel New Century Clasics, Aviva Mitchel – wokalistka gospel z Brooklynu, Czesław Mozil (znany bliżej jako Czesław Śpiewa) – znakomity akordeonista. Na płycie nie mogło zabraknąć również znakomitego gitarzysty występującego razem z Ryanem – Wojtka Szupelaka. Połączenie tak elitarnych muzyków, ich talentów i zaangażowania razem z tym co kryje w sobie muzyczna dusza Ryana dało niesamowitą mieszankę. Ta płyta jest inna niż poprzednie płyty Letmeend. Jest inna ale ma w sobie to coś co sprawia , że poznajemy ich po wybrzmieniu pierwszych taktów. „A Voice From Mountain” jest najbardziej przestrzenną i nastrojową płytą w całym dorobku Ryana. To nawet nie są utwory. To wyrwane z serca i duszy opowieści ubrane w dźwięki. Choć tak naprawdę trwa tylko niecałe 28 minut odciska niesamowite piętno w sercu i w duszy słuchającego. Tak przynajmniej było w moim przypadku. Ciężko jest nawet określić granicę form muzycznych jakie są na tej płycie. Momentami muzyka z pięknego filmu, momentami delikatny folk, czasem gdzieś zbliża się do starego dobrego Dire Straits.. Aż chciałoby się znaleźć w miejscu gdzie powstała ta płyta. Drewniany stary domek gdzieś daleko w górach, bez prądu, bez mediów, czapy śniegu spowijające przylegające do gospodarstwa drzewa, trzaskające w kominku drwa i to ciepło, które rozchodzi się gdzieś wewnątrz mnie gdy jej słucham. Nie miałem jeszcze koncepcji o co poprosić w tym roku Gwiazdora ale właśnie dostałem już jeden z prezentów. W zasadzie dostali go wszyscy. Płyta „A Voice From Mountain” dostępna jest na stronie zespołu pod tym linkiem: http://ryansocash.eu/voice.zip.
Z czystym sercem polecam ją waszej uwadze i wystawiam jej wysoką notę. Właśnie za ten klimat i odczucia jakie we mnie wyzwoliła

9/10

Irek Dudziński

Dodaj komentarz