LESOIR – 2017 – Latitude

LESOIR - 2017 - Latitude

1. Modern Goddess
2. In The Game
3. Icon
4. In Their Eyes
5. Gone And Forgotten
6. Eden’s Garden
7. Zeros And Ones
8. Kissed By Sunlight
9. Cheap Trade
10. Comforting Rain
11. Latitude
12. Faith Is
13. Cradle Song

Rok wydania: 2017
Wydawca: Gentle Art of Music
http://lesoirmusic.com/


Fortepianowy wstęp kompozycji „Modern Goddess” i wyrazisty, żeński wokal, już na wstępie intryguje i zachęca do bacznego wsłuchania się w muzyczną zawartość „Latitude”. Potem brzmienie staje się bardziej potężne, majestatyczne, czasem bardziej symfoniczne, jednak z licznymi zwolnieniami. „In The Game”, to jeszcze bardziej usymfoniczniony fragment, z mocnym niczym hymn wokalem. Potem robi się jeszcze potężniej, wręcz prog metalowo. „Icon”, brzmi wyjątkowo mięsiście, również z wolniejszym fragmentem, z wyraźną linią gitary basowej. Są też fragmenty w całości liryczne, jak chociażby „In Their Eyes”, czy „Gone And Forgotten”. Wiele w tej muzyce emocji, wiele zwrotów akcji, wiele pięknych klimatów, dużo liryzmu, ale i dużo mocy. Kompozycji na albumie jest aż 13. Nie widzę sensu aby je szczegółowo analizować, materiał należy postrzegać bowiem jak jedną spójną całość. Jest to koncept, traktujący o roli ludzkości na Ziemi, zmianach klimatycznych, światowym terroryzmie… „Latitude”, to już czwarta płyta Lesoir, nie znam niestety poprzedniczek.

Muzyka Holendrów obraca się w art rockowej estetyce, nie jest to jednak charakterystyczne, holenderskie podejście do rocka progresywnego, które preferują takie zespoły jak: Flamborow Head, Trion, Minor Giant, Odyssice… Zaletą zespołu jest to, że potrafili wykreować swój własny, odrębny, dźwiękowy świat, który trudno jednoznacznie porównać z czymkolwiek. Z racji wokalu pewnie padnie nazwa The Gathering, z racji ciągotek w stronę prog metalowej estetyki, można chyba wymienić Pain of Salvation. Jako całość charakteryzująca się bardzo indywidualną drogą, jaką podążają Holendrzy, wymieniłbym w kwestii porównawczej amerykańskie zespoły District 97, czy Dream The Electric Sleep.

Znakomite brzmienie płyty, podparte jest producencką renomą Johna Cornfielda, odpowiedzialnego chociażby za legendarne brzmienie Muse na albumie „Absolution”. Koproducentem był natomiast frontman The Pineapple Thief Bruce Soord. Dużą promocją zespołu jest pewnie z kolei wspólna trasa z Blind Ego.

Nie wiem kto jest autorem tego zdania, ale jedna z płyt została potraktowana taką puentą, którą pozwolę sobie zacytować: Lesoir „przypomina klasyczny styl progresywny, ale posiada spryt artystyczny i dryf nowej epoki”. Idealnie pasuje do określenia ich muzyki. Subiektywnie był to jeden z trzech moich ulubionych tegorocznych, listopadowych albumów.

8,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz