1. Introit (pieśń na wejście)
2. Confiteor
3. Jest już za późno, nie jest za późno
4. Piosenka dla zapowietrzonego
5. Opadły mgły, wstaje nowy dzień
6. Czas płynie i zabija rany
7. Nie rozdziobią nas kruki
8. Nie brooklyński most
9. Wędrówka życie jest człowieka
10. Jak
11. Piosenka dla robotnika rannej zmiany
12. Ite missa est (pieśń na wyjście)
Rok wydania: 2013
Wydawca: Mystic Production
http://www.leniwiec.eu/
Na wstępie muszę się przyznać, że to mój pierwszy bliższy kontakt z grupą Leniwiec a i twórczość Edwarda Stachury nie jest jakoś szczególnie mi bliska. Te dwa fakty spowodowały jednak to, że do nowego albumu grupy podszedłem z dużą dozą ciekawości.
Plus należy się już za oprawę wizualną. Okładka i grafiki zdobiące wydawnictwo to po prostu majstersztyk. Są niezwykle klimatyczne i widać, że sesji przyświecał konkretny koncept.
Kwestię tekstów pozwolę sobie pominąć w końcu oceniamy Leniwca a nie Stachurę. Muzyka wypełniająca krążek to konkretna porcja różnorodnych dzięków. Jest rock, są elementy punk czy ska ale i reggae, folk, country czy nawet szant. Uwagę zwraca bogactwo instrumentarium. Nie jest to klasyczne granie na wokal, gitary i perkusję. Kolejne kompozycje wzbogacają chociażby akordeon, trąbki czy puzon. Pojawia się i tajemnicza lira korbowa. Jest na czym zawiesić ucho. Zespół w trakcie nagrywania wsparło całkiem pokaźne grono gości z czego aż pięcioro to wokaliści, ze wymienię na przykład Łukasza „Zielonego” Zielińskiego z Virgin Snatch, który „ryknął” w „Jak” czy Roberta Szymańskiego z Sex Bomby („Piosenka dla zapowietrzonego”).
Dwanaście piosenek wypełniających album „Rozpaczliwie wolny” zapewnia kilkadziesiąt minut rozrywki, muzyki czasem bardziej żywiołowej i energetycznej („Jest już za późno, nie jest za późno”), czasem lirycznej i nastrojowej (jeden z moich faworytów – „Opadły mgły, wstaje nowy dzień” z anielskimi wokalami Agnieszki „Agis” Szpargały). Gdzieś wyczytałem, ze cześć fanów zarzuca grupie, ze to nie jest już stary, dobry Leniwiec. Nie wiem jaki był ten zespół kiedyś, nie mniej to co prezentuje teraz może się podobać. Płyta co najmniej dobra i nie psuje tego moja wrodzona awersja do reggae 🙂
7/10
Piotr Michalski