1. Comatose (47:00):
– i. Numb Pt 1 (11:18)
– ii. Realisation (3:55)
– iii. Twisted Metal (3:29)
– iv. Ascend The Sky (5:15)
– v. The Sun (4:48)
– vi. Numb Pt 2 (4:28)
– vii. No Going Back (6:19)
– viii. Awaken? (7:24)
Rok wydania: 2019
Wydawca: F2 Music
Po nieco lżejszym, bardziej piosenkowym albumie „Colours”, były basista,
a obecnie gitarzysta Galahad – Lee Abraham, obdarzył nas niedawno swoją
kolejną solową płytą. Tym razem trzeba ją postrzegać jako jedną
47-minutową całość. „Comatose” jest bowiem albumem koncepcyjnym.
Opowiada historię ofiary wypadku, która będąc w śpiączce, powraca do
ważnych momentów swojego życia.
Jak to u Lee Abrahama bywa do realizacji swojego dzieła, zaprosił
muzyków znanych z „progresywnego podwórka”, tym razem muzyczna prog
ławka jest nieco krótsza: Rob Arnold – klawisze, Gerald Mulligan (CREDO)
– perkusja, oraz Diane Abraham i Mark Spencer (GALAHAD) – chórki. No i
oczywiście główny wokal – Marc Atkinson (RIVERSEA, NINE STONES CLOSE,
MANDALABAND).
W kwestii muzycznej na „Comatose” nie brakuje tego, czym raczył na
muzyk, na swoich poprzednich płytach – pięknych gitarowych solówek.
Komitywę muzyki Lee Abrahama, z wyjątkowym wokalem Marca Atkinsona
również mogliśmy doświadczyć już wcześniej, chociażby w utworze
„Corridors of Power”, z płyty „Distant Days”, czy w tytułowej kompozycji
z albumu „The Seasons Turn”. Tym razem główny wokal należy tylko do
niego, co bardzo dobrze wpłynęło na spójność materiału.
Odgłos aparatu podtrzymującego funkcje życiowe, a potem bardzo mocny
wstęp (Numb pt 1) – to początek płyty, a potem rozjeżdża nas ostra,
wręcz metalowo brzmiąca gitara. Następnie słyszymy dźwięk nadjeżdżającej
karetki i delikatne klawiszowe motywy. Wreszcie do głosu dochodzi
wokal, otoczony piękną, gitarową solówką. Mamy tutaj cały gitarowy
wachlarz: cięte agresywniejsze riffy, ciepłe solówki i delikatne,
akustyczne brzmienia. Poszczególne części suity bardzo płynnie następują
po sobie, poprzez gospelowe „Ascend The Sky”, przepiękne, delikatne
„The Sun”, siarczyste „Numb Pt 2”, aż po ostatnie przejmujące dźwięki
„Awaken?”.
Muzyka wchłania, przelatuje niepostrzeżenie i szybko jak piękne momenty,
z życia bohatera tej muzycznej opowieści. Mamy jednak pewien komfort,
możemy włączyć przycisk „repeat”, by przeżyć to od nowa, nawet
wielokrotnie.
9/10
Marek Toma