1. Fear To Stay
2. Wait
3. Reverse
4. Wireless Ghost
5. Kill The Past
6. Spying From The Future
7. The Factory
8. Self Made Drone
9. This Is Personal
10. Lacks Reah
11. Heroes Of Today
12. Pieces Of Metal Planet
Rok wydania: 2015
Wydawca: Marmelade Production / Tinplho Records
http://www.lastavenue.fr/
Od dłuższego czasu krążyłem wokół tego wydawnictwa, ale zawsze coś mnie
odciągało. W końcu jednak nie ma, że boli – trzeba było wypełnić
zobowiązania. Dlatego francuski wypiek od Last Avenue w rezultacie
trafił na tapetę i muszę przyznać, że to, czego spróbowałem, smakuje
całkiem nieźle.
„Integration Protocol” jest drugim krążkiem francuskiej brygady, której
początki sięgają 2009 roku. Z tego, co można wyczytać, ich debiut
„Analog 1.1” ukazał się dwa lata temu i jak widać panowie nie marnowali
czasu. Zakasali rękawy i szybko wzięli się do roboty – efekt ciężkiej
pracy ujrzał światło dzienne już rok później! Jak sami przyznacie,
odstęp między kolejnymi płytami (jak na obecne czasy) super krótki. Czy
to jednak może oznaczać przeciętny materiał naszprycowany niedbalstwem
twórczym? Nic z tych rzeczy – to, co przygotował Last Avenue,
przynajmniej od strony muzycznej, wzbudza pozytywne wibracje. Mniej
zachęcająco prezentuje się natomiast skromna okładka, która w połączeniu
z mizernym logo działa odpychająco. Pewnie mało która osoba (nieznająca
twórczości zespołu) pod wpływem grafiki zdecydowałaby się na jego
zakup, a szkoda, bo muzyka ma całkiem sporo do zaoferowania.
Kompozycje, ich realizacja rodzą zdecydowanie pozytywne odczucia.
Zawartość „Integration Protocol” to modernistyczny metal o industrialnym
zabarwieniu. Ewidentnie jest to granie nastawione na nowocześniejsze
formy. Wydawnictwo przystrojono w ciepłe, mięsiste brzmienie. Do tego
całość maksymalnie dociążono, więc wielbiciele niskich tonów będą
szczęśliwi. Materiał jest zgrabnie poukładany, dość wyrównany i mimo
wielu naleciałości całość trzyma się – brzydko mówiąc – kupy. Podczas
słuchania wiele razy człowiek natrafia na znajome klimaty np. gitarowy
motyw przewodni „Wait” nasuwa silne skojarzenia wobec sepulturowego
„Roots”, który złamany został przyjemnym refrenem. Często można
doświadczyć specyfiki industrialnego Fear Factory, czemu dodatkowo
sprzyja obecność czystych wokali (najczęściej w refrenach). Poza tym
zespół stosuje całkiem sporo elektronicznych ornamentacji, które trzeba
przyznać nie są nachalne, a ich użycie zostało przemyślane. Ów
elektroniczny blichtr może też budzić skojarzenia wobec szwedzkiego
Pain. Nierzadko też kawałki mają twardą motorykę a’la Rammstein, co
odzwierciedla np. „Reverse”. Oprócz lekkiego rozrzutu stylistycznego (co
dziwne, wszystko ze sobą należycie współgra), kompozycje nie są
jednostajne; jest w nich miejsce na konkretny metalowy cios jak również
nastrojowe, spokojne wstawki. Jest w tym coś magnetyzującego, co skłania
do kolejnego odsłuchu.
Minusy? Oprócz biednej okładki są to przesterowane „kosmiczne” wokale,
których obecność wpływa na mnie niczym działalność KOD–u oraz POdobnych
Nowoczesna’ych organizacji (czyt. jak płachta na byka). Można je spotkać
w spokojnym „This Is Personal” (klimat nieco w stylu Ayreon) czy też
mocniejszym „Lacks Reah”. Okropieństwo!
Jeżeli nie gardzicie klimatem spod znaku Fear Factory, Korn, Rammstein,
Pain, Stone Sour, Linkin Park (wczesne), to z całą pewnością polubicie
Last Avenue. Francuska ekipa z powodzeniem łączy elementy wyżej
wymienionych kapel dodając do tego coś od siebie – w efekcie dostajemy
solidny produkt. Nie jest on super oryginalny, ale posiada za to inne
atuty. Są to m.in.: energia, werwa, dojrzałość, pomysłowość i
umiejętność rozsądnego wykorzystania mnogich inspiracji. Last Avenue to
zespół, któremu warto poświecić swój czas szczególnie, jeżeli człowiek
gustuje w nowocześniejszych odmianach metalu.
7/10
Marcin Magiera