01. Confession
02. Down With The Wicked
03. Not My Sin
04. My Tyrant
05. Mandatory Suicide (Slayer cover)
06. Eclipse Of Humanity
07. Fight Back
08. Malum In Se
09. Exterminate
10. The Dark Times Roll
11. Petrichor
Rok wydania: 2021
Wydawca: Metal Mind
https://www.facebook.com/laniniaofficial/
Przyznam szczerze, że ciężko mi było sięgnąć po ten krążek. Niby okładka i zapowiedzi wyglądały interesująco, ale nazwa zespołu, nawet teraz (po wielu odsłuchach) jest dla mnie jakimś zgrzytem. Wydaje się jakaś taka niepoważna (sorry). Ale już pierwsze nuty, które popłynęły z odtwarzacza, sprawiły że z lekko niewygodnej pozycji dopiąłem pasy bezpieczeństwa i pozwoliłem ponieść się istnej rakiecie dźwięków.
Po zgrabnym wstępniaku, otrzymujemy zestaw dźwięków, który sprawi uśmiech na twarzy zarówno młodym adeptom gatunku, jak i nieco już wyliniałym metalowcom. Chłopaki z LaNinia łoją aż miło z zachowaniem sporej dawki melodyki. I tu od razu muszę przyznać że barwa growlu naprawdę przypadła mi do gustu. Nieco mniej zachwytu wzbudzają we mnie melodyjne wokale. Może nie samej barwy bym się przyczepił, ale pewnej maniery, która linie melodyczne w końcówkach wersów każe skręcać w jakieś mniej oczywiste strony. Nie są to jeszcze dysonanse, ale…
Brzmieniowo jest wypas. Po prostu pierwsza liga światowa. Riffy są tak ciężkie i wyraziste, że aż miło. Gitary solowe… (i solówki i melodie) są serwowane z idealnym wyczuciem, nie sposób się przyczepić, a i potakiwanie aprobaty udzieli się słuchaczom niejednokrotnie. Szczypta orientu tu i ówdzie dostarczy dodatkowych doznań (gościnny udział Jarka i Maggie z Saratan). Dodatkowy plusik za cover Slayera. Zespół zmierzył się z klasykiem i nie poległ. Fajnie się słucha tej wersji, ewidentnie chłopaki tego nie spasteryzowali. Brzmi tak mięsiście, że oryginał wydaje się przy tej wersji niemal punkowo surowy.
Na początku miałem obawy, że w konwencji melodyjnego ciężkiego grania LaNinia będą mieli problem z utrzymaniem poziomu zaintrygowania, przez cały czas trwania albumu, ale tu dzieje się naprawdę sporo. Pod koniec trafiam na swojego faworyta. Utwór „Exterminate” wytypowałbym na pewnego singla. Jest moim zdaniem bardzo reprezentatywny. Tuż po moim ulubionym kawałku pojawia się niestety kawałek , który bym z płyty wyciął. „The Dark Times Roll” jest bardzo melodyjny i osadzony bardziej w mainstreamowym rocku. Co gorsza płytę wieńczy instrumental podszyty akustykami o nieco postrockowym wyrazie. Kawałek sam w sobie, miodzio… ale te dwa spokojniejsze i tak melodyjne utwory umieszczone po sobie sprawiają, że napięcie siada i na koniec płyty pozostaje niedosyt.
Powiem tak – do teraz nie wiem czy LaNinia zaklasyfikować na półkę z melodyjnym death metalem, czy włożyć płytę pomiędzy metalcorowe produkcje. Wydaje mi się, że rezygnacja ze zwykłych wokaliz wyszłaby grupie na dobre. Utwory są na tyle melodyjne że obroniłyby się z samymi growlami. Myślę, że w takim wypadku spokojnie dałbym punkt wyżej. Jak tylko czające się za każdym rogiem wirusy przestaną nas mordować, chętnie wybiorę się na koncert zespołu. Mniemam że na żywo wymiatają jeszcze bardziej.
7,5/10
Piotr Spyra