1. Can’t Reach You
2. Sacrifice
3. Our World Has Changed
4. Sail Away
5. Our Modern World
6. No Decoder
7. Alison
8. A Million Miles Away
9. Say Goodbye
10. SensValue
11. A Better Place For Me
Rok wydania: 2010
Wydawca: GAOM
Przestrzenne klawiszowe tło, charakterystyczna gilmourowska gitara,
Gilmour to chyba jednak nie jest? Przecież on pracował ostatnio z The
ORB! Lecz jeśli nie on to kto?
Przy pierwszej, instrumentalnej, kompozycji jeszcze można mieć
wątpliwości, w drugiej kiedy dochodzi, wokal wszystko wydaje się jasne!
To RPWL! Kolejny utwór ugruntowuje nas w tym przekonaniu. Jednak…!
Niezupełnie! This Is Not a RPWL Song! To solowy album Yogiego Langa!
No fakt, Yogi na swej pierwszej solowej płycie nie odbiega stylistycznie
zbyt daleko od tego do czego nas przyzwyczaił w RPWL (tak jak twórczość
RPWL nie odbiegała na swych kolejnych płytach od floydowskich
fascynacji). Nawet jego śpiew kojarzy się z manierą wokalną Davida
Gilmoura.
De facto „No Decoder”, śmiało mogłoby uchodzić za kolejną płytę RPWL, co
z jednej strony trochę mnie dziwi, bowiem albumy solowe zazwyczaj
wydaje się po to, aby spróbować czegoś innego, aby odpocząć od tego czym
muzyk zajmuje się na co dzień? Z drugiej zaś strony, po co na siłę się
zmieniać? Wygląda na to, że Yogi Lang autentycznie spełnia się w tym co
robi w RPWL, a że jego koledzy z zespołu wydali swoje autorskie albumy,
to on nie miał zamiaru być gorszy!
Płyta prawie w całości, począwszy od wspomnianego instrumentalnego
„Can’t Reach You”, poprzez „Sacrifice” i dalej, utrzymana jest w
niespiesznej „floydowsko RPWL- owskiej” aurze. Trzeci w kolejności „Our
World Has Changed”, posiada wręcz kołysankowy nastrój, z przepiękną
solówką w końcówce. Dalej wokalista również nie szarżuje z tempem.
Kolejna urokliwa kompozycja „Sail Away”, jest chyba jeszcze
spokojniejsza. Przepiękna partia saksofonu przemykająca w tle, powoduje
podobne reakcje podskórne jakie wzbudza dźwięk saksofonu w utworach
Floydów. Jedna z kompozycji generalnie wyróżnia się od pozostałych
(chociażby z racji języka) – „Alison”. Pojawia się tu niejaka Dominique
Leonetti z grupy Lazul i w duecie z Yogim śpiewają po Francuskui. Trzeba
nadmienić, że jest to niezwykle zgrabna kompozycja, dodatkowego
francuskiego smaczku dodają jej dźwięki akordeonu, podobne do tych,
jakie towarzyszyły niegdyś piosenkom Edith Piaf. Następna – „A Million
Miles Away”, dzięki przesterowanemu elektronicznie głosowi Langa w stylu
Stevena Willsona, brzmi z lekka jeżozwierzowo. Po pewnej dawce
„Porców”, pora na kolejną rozkołysaną balladke, miłosną piosenkę „Say
Goodbye”, z fajnymi skrzypeczkami w tle. Co prawda Yogi śpiewa w
refrenie „Say Goodbye”, ale to jeszcze nie koniec. Następnie mamy
instrumentalną, najszybszą, (a właściwie jedyą tak szybką) kompozycję –
„Sens Value”. Za sprawą szalejących klawiszy jak i gitarowych wariacji
totalnie odbiega klimatem od całości (to niemal fusion), ale z
pewnością wnosi dużo ożywienia. W ostatnim utworze „A Better Place For
Me”, tempo wraca do słusznego minimum, ale dokąd tu się spieszyć?
Chyba jedynie po to, żeby napalić w kominku, bo dni stają się coraz
chłodniejsze, aby w jego ciepłym blasku, z szklaneczką grzanego naparu z
prądem (wszak dużo elektrycznych gitar na płycie ;)), wsłuchać się w
ciepłe dźwięki „No Decoder”.
8/10
Marek Toma