1.Modlitwa o wschodzie słońca
2.Leave the kids alone
3.Na dworze twego rodzaju
4.Jeśli nie masz nic do powiedzenia
5.Ten kto patrzy w chmury
6.Polityk muzykiem
7.Z podniesionym czołem
8.Tylko tego mi daj
Rok wydania: 2016
Wydawca: SP Receords
http://kult.art.pl/
Jeszcze nie opadł kurz po premierze ostatniego studyjnego albumu Kultu, a
już otrzymaliśmy muzyczny dodatek do tamtego wydawnictwa. Nie tak
okazały jak danie główne, ale jednocześnie nie rozczarowujący. Zespół
nadal gra swoje i robi to przekonująco.
Wydanie płyty głównej i suplementu w niedługim odstępie czasu nie jest
niczym nowym w przypadku tej grupy. Podobny manewr wykonali przecież w
2010 roku, kilka miesięcy po ukazaniu się na rynku krążka „Hurra!”.
Podczas sesji do „Wstydu”, jak można się domyślać, wena zespołu nie
opuszczała i panowie zarejestrowali na tyle dużo materiału, że starczyło
na kolejny minialbum. I bardzo dobrze – te utwory niekoniecznie
pasowały do konwencji podstawowego wydawnictwa, ale ciężko też o nich
mówić jako o wypełniaczach czy odrzutach. Wspominałem o tym przy okazji
recenzji „Wstydu”, powtórzę raz jeszcze: dokonanie odpowiedniej
selekcji, jak się okazało, pomogło obu tym wydawnictwom.
„To płyta stylistycznie zupełnie inna niż „Wstyd”. Dużo bliżej jej do
estetyki punk rockowej” – zapowiadał Kazik przed premierą suplementu. W
sumie po części można się z tym stwierdzeniem zgodzić. Utwory,
rzeczywiście, są szybsze, np. „Jeśli nie masz nic do powiedzenia” czy
„Polityk muzykiem” (wiadomo do kogo tekst jest skierowany) to celne
3-minutowe strzały, ale od razu uspokajam wszystkich: Kult to wciąż
Kult. Z wypracowanych schematów bynajmniej nie zrezygnowali. Wystarczy
posłuchać potężnego „Z podniesionym czołem”, w którym najwięcej do
powiedzenia ma sekcja dęta. „Tylko tego mi daj” to z kolei zespół w
wersji „light” (tzn. radosnej), jest lekko i skocznie. Muzycy oprócz
materiału premierowego sięgnęli także po 2 kowery: „Modlitwę o wschodzie
słońca” z repertuaru Jacka Kaczmarskiego i Przemysława Gintrowskiego
oraz „Leave The Kids Alone” grupy Booze & Glory” zaśpiewany, rzecz
jasna, po angielsku. Pierwszy z nich to przejmujący kawałek, który
zresztą znamy od dawna z koncertów, idealnie pasujący do ich repertuaru,
jakby dla Kultu stworzony, drugi zaś potwierdza przytoczone wyżej słowa
wokalisty, to rzecz konkretna i energetyczna z obowiązkowymi dęciakami,
których nie usłyszymy w wersji pierwotnej.
„Wstyd. Suplement” jako bonus sprawdza się nad wyraz dobrze. Gdyby
muzycy zdecydowali się na wydanie jednej płyty, z 20 utworami, nie
byłyby to najlepszy pomysł z możliwych. Przeładowanie treścią jeszcze
nikomu nie wyszło na dobre, zaś podział materiału na dwa krążki powinno w
tym wypadku zadowolić większość fanów Kultu. Mnie osobiście suplement
sprawił mnóstwo frajdy.
7/10
Szymon Bijak