1. Rozbity dzban,
2. Wesoła ballada o smutnym końcu,
3. Teledemokracja,
4. Ten, który nie nadejdzie?,
5. Kiedy naród umiera,
6. Moje stąd,
7. Gazowane szczęścia,
8. Wolne niewole,
9. Wyrzuceni poza nawias,
10. Puzzle historii,
11. Życie przez RZ,
12. Głupawica,
13. Ciemne ścieżki,
14. 11.11.2012,
15. Wino za karę,
16. Dwa narody,
17. Tylko honor II,
18. Niebo nie przyjmuje zwrotów,
19. Sztyl od kilofa,
20. Laworta.
Rok wydania: 2014
Wydawca: Mystic Production
http://www.ksu.art.pl
Płyta jest długa – cała godzina nagrania, a w tym dwadzieścia utworów.
To sporo w porównaniu do większości obecnych wydawnictw. Pomijając wiele
pirackich kompilacji, to przez około 37 lat działalności zespołu
doczekaliśmy się w sumie dziesięciu płyt, z czego trzy zawierały w
większości nowe aranżacje już istniejących utworów.
Działalność KSU jako zespołu to wiele powiedziane. Wiadomo, że to
właściwie Siczka wraz z całą rzeszą muzyków, którzy przez te wszystkie
lata bardzo często się zmieniali. Biorąc pod uwagę powyższe fakty, przed
przesłuchaniem „Dwóch Narodów” zastanawiałem się, czy będzie to płyta,
która wydana została „na siłę”, bo poprzednie piosenki zostały zagrane
już na wszelkie możliwe sposoby, czy może jednak uda się uzyskać jakiś
efekt zaskoczenia.
Już pierwszy utwór „Rozbity Dzban” wprowadza nas we wschodnie brzmienia
fletu (sopiłka?), skrzypiec i charakterystycznej dla zespołu gitary,
której brzmienie jest tym co daje całości porządnego kopa. Dodatkowe
instrumenty poza standardową gitarą, basem i perkusją występowały już na
poprzednich płytach kilkukrotnie, ale ani razu nie brzmiały tak dobrze
jak tutaj. Mocne brzmienia doskonale wypełniają się z lżejszymi
akcentami, a gdzieniegdzie całość zagrana jest spokojnie, gdzie Siczka
pokazuje, że nadal potrafi (na swój sposób) zaśpiewać coś spokojnego
(Kiedy Mój Naród Umiera). Nie brakuje też poetycko – górskiego akcentu
znanego już z wcześniejszych płyt. Temat i brzmienie pomimo tego, że
występował już kilkakrotnie nie jest wałkowany przy każdym możliwym
kawałku, przez co się szybko nie nudzi, a raczej przywołuje myśli na
południowo – wschodni kraniec Polski lub jeszcze dalej.
Z melancholijnego klimatu wyciąga nas najmocniejszy kawałek – „Życie
przez RZ” ze świetnymi solówkami na gitarze i aż wściekłym z
zaangażowania wokalem Siczki. Niewiele lżej jest w kolejnym – „
Głupawicy”. „Wino za Karę” to był już od dawna koncertowy hicior po
ukazaniu się płyty „XXX-lecie, Akustycznie”. Na „Dwóch Narodach”
ukochane przez publikę Misie otrzymały nowe, mocniejsze brzmienie, a do
tego zostały urozmaicone fletem. Po kilku świetnych piosenkach (pod
rząd) można śmiało powiedzieć, że poza swoją długością płyta odbiega od
standardów również tym, że większość kawałków jest perfekcyjna, gdyż
zazwyczaj nawet przy dobrych wydawnictwach stosunek utworów przeciętnych
do tych bardzo dobrych jest wyższy. Tutaj utworem do którego nie mogę
się przekonać jest jeden (a raczej to jakiś eksperyment instrumentalny).
„Laworta”, która chyba miała brzmieć egzotycznie w połączeniu w
chórkami udającymi jakieś dziwne plemię – brzmi po prostu śmiesznie.
Eksperyment na końcu płyty chyba po prostu się nie udał.
Podobnie jak ostatni utwór również grafika stanowiąca okładkę nie za
bardzo przypadła mi do gustu. Ogołocony orzeł na krwawym tle ma pewnie
stanowić odniesienie do rozłamu narodu polskiego, ale jakoś nie do końca
pasuje mi ten obraz do wizerunku muzycznego płyty.
„Dwa Narody” to wszystko czego by można było sobie zażyczyć od KSU –
stary, sprawdzony klimat, powiew nowego brzmienia dzięki dodatkowym
instrumentom, jest też trochę Bieszczad, trochę alkoholu, wolności i
polityki. Jestem przekonany, że wydawnictwo będzie inspiracją dla setek
młodych ludzi do grania tej odmiany rock’n’rolla. Najlepsza płyta od
czasu KSU lat dziewięćdziesiątych.
9/10
Rafał Dercz