KRUK & WOJTEK CUGOWSKI – 2021 – Be There

Kruk - Be There

1. Rat Race
2. Hungry For Revenge
3. Prayer Of The Unbeliever (Mother Mary)
4. Made Of Stone
5. The Invisible Enemy
6. Dark Broken Souls
7. To Those In Power
8. Be There (If You Want To)

Rok Wydania: 2021
Wydawca: Metal Mind
https://www.facebook.com/KrukPL


KRUK od samego początku był formacją wyjątkową na naszym rodzimym rynku. Nie oglądając się na mody, zawsze hołdowali muzyce hard rockowej, której najbliżej kolorom purpury i tęczy (fani rocka wiedzą, że nie mam na myśli barw politycznych). Z radością obserwuję rozwój formacji Piotra Brzychcego, bo taka muzyka zawsze była bliska mojemu sercu, a tak po prawdzie ich początek wydawniczy zbiegł się z początkami naszego serwisu.

Dzięki współpracy najpierw z Doogie White’m, później z Piotrem Kupichą, marka KRUK stawała się coraz bardziej rozpoznawalna, a kapitalnymi kompozycjami, panowie mozolnie budowali swoją pozycję. W pewnym momencie jednak ugruntowaniu pozycji przeszkodziły zmiany personalne, zwłaszcza za mikrofonem. Tymczasem rok 2021 przynosi album „Be There” sygnowany szyldem KRUK & WOJTEK CUGOWSKI.

Fanów formacji zapewne cieszy, nawiązanie do tytułów poprzednich płyt. To oraz okładka wydawnictwa jakby chciały nas przekonać, że to naprawdę mamy do czynienia z albumem Kruka, a nie płytą solową. Po wrzuceniu krążka do odtwarzacza, po pierwszym riffie opuszczają nasz wszelkie wątpliwości. Ale też od pierwszych dźwięków słychać zmiany. Na początek bowiem otrzymujemy singlowy numer, którego motyw otwierający jako żywo nawiązuje dynamiką do maidenowskiego „Wicker Mana”. Z kolei lekko matowy głos Wojtka okazuje się doskonale sprawdzać w każdym kolejnym utworze. Zarówno barwa jego głosu, jak i sposób w jaki prowadzi melodie mnie kojarzy się jednoznacznie z takimi tuzami jak David Coverdale, czy Jorn Lande. Po przesłuchaniu całości okazuje się być to wrażenie na tyle sugestywne, że „Be there” wydaje się płytą bardziej w duchu Whitesnake, niż poprzednie purplowe oblicza zespołu. Kolejną perełką na tym krążku jest niezwykle emocjonalny „Prayer Of The Unbeliever” – kawałek, który złapie za serce nie tylko zwolenników zwolnienia tempa. Chwilę później wracamy na stałe tory kolejnym rockerem. Zresztą „Made Of Stone” jest jednym z moich faworytów i chętnie widziałbym go jako kolejny singiel. Trochę obawiałem się, że w końcu pojawi się utwór w którym zbyt rozbudowana solówka odwróci uwagę od melodyki utworów, tymczasem nawet dłuższe popisy gitarowe Piotra jak choćby w „The Invisible Enemy” nie sprawiają wrażenia przesytu. Trochę „starego Kruka” otrzymujemy w „Dark Broken Souls” gdzie za sprawą hammondów klimat robi się bardziej purplowy. Palce lizać! Cieszy też parę patentów z wykrzykiwaniem fraz, szczególnie fajnie wyszło to w „To Those In Power”. Złapałem się parokrotnie, że wyrwało mi się wtórowanie zespołowi. Zabieg zaplanowany na koncerty, ale mnie już nosi. Wiem że Wojtek jest fanem Jorna, być może dlatego utwór tytułowy z akustykiem i melodią wokalną kojarzy mi się z „Missing You” Ark. Trochę tak ulotnie… klimatem, emocjami. Miodzio.

Wrażenie w odbiorze całości oscyluje miedzy energetyczną płytą hardrockową zorientowaną na riff, a bardziej nostalgiczną i refleksyjną dzięki tekstom i melodiom. Zgrabnie to wyszło chłopakom. Ja wprawdzie widziałbym tam jeszcze większą dawkę dociążenia i dynamiki. Ale też będzie to miało wyraz w ocenie końcowej. Gdyż mimo że wiem że mam do czynienia z ich najlepszą płytą, nie zdecydowałem się na „dychę”.

Krukowi współpraca z Wojtkiem Cugowskim wyszła wyśmienicie. Powiedzmy sobie szczerze… jego nazwisko może spowodować większe zainteresowanie mediów mainstreamowych. A to bardzo dobrze. Artystycznie z kolei jest to zabieg bardzo udany i mam nadzieję że nie jednorazowy.

9/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz