KRUK – 2014 – Before

KRUK before

CD
1. My Sinners
2. Last Second
3. Once My
4. Wings Of Dreams
5. Grey Leaf
6. Morning Star
7. Farewell
8. Open Road
9. Timeline (instrumental)
10. Moja Dusza (bonus track)
11. Szary Liść (bonus track)
DVD
1. Now When You Cry
2. Otul swą ciszę
3. Rising Anger
4. W zamyśleniu
5. Kameleon
6. It Will Not Come Back

+ wywiady, studio raport + akustyczna improwizacja

Rok wydania: 2014
Wydawca: Metal Mind
http://www.kruk.art.pl/
http://www.facebook.com/KrukPL


Nie ukrywam, zawsze lubiłem grupę KRUK. Powiem nawet że na kilka ich płyt zareagowałem entuzjazmem. Jednak dopiero teraz przyznam, że wokalizy Tomka Wiśniewskiego, a raczej jego maniera w górkach, trochę mnie wnerwiała. Z pewnymi nadziejami przyjąłem więc wieści o zmianach za mikrofonem, a podczas koncertu poprzedzającego Purpli w Spodku, zmieniły się w kolejną dawkę huraoptymizmu. Opublikowany na miesiąc przed premierą e-singiel, także narobił mi smaku na więcej… więc na „Before” oczekiwałem z niekłamaną niecierpliwością.

Przywykłem rozgraniczać w takich wydawnictwach część regularną od bonusowej. Dla mnie w takim razie album „Before” to 9 kawałków, czyli angielskojęzyczna część wydawnictwa. Reszta może stanowić doznania dodatkowe, albo wprost przeciwnie zburzyć to co misternie zbudowano… więc bywa że podchodzę do tematu ostrożnie – jak się okazało w tym przypadku, niepotrzebnie.
Album jest bardzo gitarowy, napakowany po brzegi solówkami, które jednak nie nużą. Oprócz ewidentnych walorów technicznych, wiosłowy grupy, nie zapomniał o melodiach.
Ukłony w estetykę bluesową, pozostały również w postaci akcentu – i dodają uroku hard rockowej do szpiku kości produkcji.
Podobają mi się również teksty. Są przyjemne. Nie próbują być zbyt mądre… moralizatorskie na siłę. W parze do tego linie melodyczne, z pewnym potencjałem do zapamiętania… do podśpiewywania… Bywają poprockowe, ale jakoś w pozytywnym tego słowa znaczeniu. O ile ostatnimi czasy drażnią mnie ballady, tak KRUK się broni również w tej kwestii. Inna sprawa, że nawet spokojniejsze kawałki rozwijają się tutaj i przyspieszają…
Całość wieńczy instrumental, gdzie głównym elementem jest elektryczna gitara solowa, na tle akustycznej… Dodatkowym atutem są jednak bębny i przeszkadzajki utrzymane w klimacie etnicznym. Przy tej okazji ukłonię się w stronę sekcji, która nadaje materiałowi dynamiki i stroni od schematyczności… Jest na tyle urozmaicona, że nie powoduje rytmicznej stagnacji.
Idealne zakończenie, czy też tzw. borderline udzielający album od bonusów.

To co warte podkreślenia, to brzmienie albumu. Jest bardzo przestrzenny. Bardzo ładnie zaakcentowano bębny i gitary akustyczne, których uświadczymy sporo, zarówno w utworach spokojniejszych, ale i schowanych trochę w tłach (być może w tym tkwi szkopuł).
Do tego o ile poprzednim razem chwaliłem nieco bardziej nowoczesne wykorzystanie klawiszy przez nowego parapeciarza, tak obecnie rozpływam się nad znalezieniem złotego środka pomiędzy novum, a „purpurowym” bardziej podejściem z pierwszych albumów.
A wokalista? Po prostu mi pasuje. Jego barwa głosu jest moim zdaniem bardziej heavy-metalowa, niż Wiśni. Nie siłuje się w górkach… ale wydaje się, że to nie ostrożność, lecz umiar. Także, tak barwa głosu nowego gardłowego grupy jak i linie melodyczne zaśpiewane na płycie trafiają do mnie bez zastrzeżeń.

OK., bonusy. Wersje polskojęzyczne pewnie trafią do rozgłośni radiowych oraz do regularnej setlisty grupy. A nie ma się czego wstydzić. Tłumaczenia dokonano zgrabnie i nie słychać żadnej sztuczności… ani efektu przeszczepienia między wersjami.
Bonusowe DVD to danie główne w postaci wspomnianego koncertu zarejestrowanego w katowickim Spodku 15.02.2014, następnie otrzymujemy wywiady, raport ze studia i akustyczną improwizację. Dawka świetnych materiałów szczególnie dla tych którzy chcieliby usłyszeć nowego wokalistę w starszym repertuarze… a doznania są wielce ciekawe.

Ostatnimi dwoma albumami, zespół wyniuchał fajny sposób na sprytne nazywanie płyt za pomocą gry słów… Ciekawe jak wybrną z tematu następnym razem… (dobry materiał na konkurs dla czytelników). Jak pożenić liczbę pięć z konwencją kontynuacji stylistycznej, a może rozwoju… Bo raczej tym drugim jest album „Before”, mimo tytułowego kroku wstecz… czy też powrotu do korzeni, ewidentnym progresem.

Podsumowanie w jednym zdaniu? Dla mnie hard rockowa płyta roku!

Słyszałem opinie że KRUK często koncertuje na dużych imprezach ze sławami, a niebawem sam będzie zapełniał sale koncertowe. Pójdę o krok dalej. Przy takim poziomie artystycznym i takim wsparciu wytwórni, w niedługim czasie część zespołów które supportowali dąbrowianie, będzie grać przed KRUKIEM, formułuję tą tezę ze sporą dozą pewności.

10/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz