Płyta miesiąca – Styczeń 2017
01. Apocalypticon
02. World War Now
03. Satan Is Real
04. Totalitarian Terror
05. Gods Of Violence
06. Army Of Storms
07. Hail To The Hordes
08. Lion With Eagle Wings
09. Fallen Brother
10. Side By Side
11. Death Becomes My Light
Rok wydania: 2017
Wydawca: Nuclear Blast
http://www.kreator-terrorzone.de/
Od „Coma of Souls” z Kreatorem prawie zawsze jakoś mi było po drodze i
do tej pory darzę go sympatią i sentymentem. Co prawda na pewien czas
mój entuzjazm do jego twórczości osłabł, ale za sprawą „Enemy Of God”
przypomniał mi ponownie o sobie, a kolejne wydawnictwa niemieckiej ekipy
sprawiały mi wiele radości, podobnie zresztą jak ich występy na żywo.
Tym bardziej ucieszył mnie ich najnowszy album „Gods of Violence”, na
który trzeba było czekać aż pięć lat. Ja wiem, że wiele w tym melodii i
ckliwych ozdobników. Ja wiem, że dla wielu osób jest wtórną kontynuacją
poprzednich albumów i wszystko to już było, ale mi to jak najbardziej
odpowiada. Ta płyta po prostu ma wszystko to co lubię w twórczości
Kreatora: szybkie, agresywne i chwytliwe za razem utwory, doskonałe
klasyczne brzmienie i wściekły głos Petrozzy.
Robert Cisło
Podobno całkiem niedawno fanów KREATOR podzielił fakt ukłonu zespołu w
stronę melodyjnego łojenia. Mnie tak naprawdę odpowiada obrana przez
nich droga, mimo że darzę estymą starsze albumy. Faktem jest że to co
prezentują ostatnimi czasy to granie na wskroś nowoczesne. Przyznam że
taka produkcja kojarzy mi się bardziej ze skandynawską sceną melodyjnego
death. Tymczasem Niemcy raczą nas albumem brutalnym ale soczystym i
melodyjnym do szpiku kości. Dopieszczonym smaczkami (również
akustycznymi) i bezkompromisową jazdą.
Jestem pod wrażeniem. „Gods of Violence” to kapitalna płyta.
Piotr Spyra
To już nie jest ten sam Kreator co przed laty. Toporny i nieco
siermiężny thrash z początkowych lat funkcjonowania zespołu ewoluował
przez lata i dziś zestawienie obok siebie „Endless Pain” i „Gods of
Violence” jest niczym porównanie Golfa I z najnowszym modelem VW. Niby
ten pierwszy jest kultowy, ale 99% ludzkości wolałoby tego drugiego!
„Gods of Violence” to naturalna kontynuacja „Phantom Antichrist” – jest
jeszcze melodyjniej a chwilami bliżej tej muzyce do melodic death metalu
niż thrashu. Ekipa dowodzona przez mr. Petrozzę odnajduje się w XXI
wieku po prostu rewelacyjnie! Na nic zdadzą się narzekania i płacze
ortodoksów – Kreator nagrali wyborny album – agresywny i melodyjny a
czasy „Endless Pain” to już zamierzchła, choć chwalebna historia.
Piotr Michalski
Nie jestem jakimś wielkim fanem twórczości Kreator, choć kilka ich
albumów oczywiście posiadam. Jednak to co stworzyli na „Gods Of
Violence” bardzo, ale to bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Album łączy w
sobie świetne pomysły, metalowy ogień oraz odpowiedni groove. Do tego
został nienagannie wyprodukowany, a jego tłuste brzmienie dodatkowo
potęguje ogromną siłę rażenia. Jest to bez wątpienia wydawnictwo godne
zakupu i obowiązkowa pozycja dla sympatyków thrashu i nie tylko!
Marcin Magiera