01. Lust
02. The Cloud Is Gone
03. Miara
04. FX
05. Przeciwko
06. Ja
07. Nothing More Happens Than Has To Happen
08. Impro
09. Uroboro
10. Nędza
11. Banjo
12. Rwanda
13. Przeciwko
14. Prbda
15. The Faithful
16. I’ll Wallow
Rok wydania: 1997/2018
Wydawca: MMP/Universal
FB Kobong
Dwa lata po debiucie Kobong powrócił z materiałem równie zakręconym, trudnym w odbiorze i absolutnie niemożliwym do zaszufladkowania. Wraz z wydawnictwem „Chmury Nie Było” zespół kolejny raz wyprzedził swoją epokę a wartość zawartego tam materiału została doceniona dopiero po latach…
Tak już jest, że gdy robisz czy tworzysz coś absolutnie niewpisującego się w epokę, w której żyjesz jesteś niedoceniany, to już norma. OK, o Kobong było głośno, mówiło się o nich i doceniano ich „otwarte umysły”, ale dopiero gdy ich zabrakło, dostrzeżono jak wiele straciła polska muzyka. „Chmury Nie Było” to aż szesnaście muzycznych odlotów, bo jak inaczej nazwać to co się tu dzieje. Otwierający krążek „Lust” to niemal prog metal z rwanymi riffami i niesamowitą rytmiką (to ostatnie to cecha niemal wszystkich utworów zespołu) a dla odmiany „FX” to podszyty elektroniką przerywnik wprowadzający w akustyczny, niemal grungowy (kłania się Alice in Chains) „Przeciwko”. Mało? To proszę bardzo „Nothing More Happens Than Has To Happen” nazwałbym metalową, wgniatającą w fotel psycho łupanką a „Impro” mogłoby byc ścieżką dźwiękowa do horroru. “Uroboro” to już totalny armageddon w stylu Mr. Bungle a w „Banjo” pojawiają się klimaty etno. Pod koniec jeszcze strzał między oczy w postaci „Rwanda” i …flamenco w „Prbda”…
Uffff, trudno stwierdzić, co musi siedzieć w głowie muzyka, żeby tworzyć takie dźwięki. „Chmury Nie Było” jest absolutnie nieprzewidywalne. Nagłe zwroty, muzyczne zakrętasy i brak jakiejkolwiek przewidywalności powodują, że jest to płyta o której można dyskutować bez końca…. Może się podobać lub nie, ale to wydawnictwo, które zasługuje na najwyższe słowa uznania…
10/10
Piotr Michalski