KISS – 2016 – Rocks Vegas

KISS - Rocks Vegas

1. Detroit Rock City
2. Creatures Of The Night
3. Psycho Circus
4. Parasite
5. War Machine
6. Tears Are Falling
7. Deuce
8. Medley: Lick It Up/Won’t Get Fooled Again/Lick It Up
9. I Love It Loud
10. Hell Or Hallelujah
11. God Of Thunder
12. Do You Love Me
13. Love Gun
14. Black Diamond
15. Shout It Out Load
16. Rock And Roll All Nite

Kiss acoustic
1. Coming Home
2. Plaster Caster
3. Hard Luck Woman
4. Christine Sixteen
5. Goin’ Blind
6. Love Her All I Can
7. Beth

Rok wydania: 2016
Wydawca: Universal
http://www.kissonline.com/


Czy może być lepsze miejsce dla Kiss od Las Vegas? Miasto „wesołe miasteczko”, kolorowe, pełne blichtru, kiczu oraz wielkich pieniędzy i oni – Kiss – legenda muzyki, uwielbiani przez rzesze fanów, znienawidzeni przez innych. Zespół z milionami sprzedanych płyt i image, który pasuje do Las Vegas jak mało gdzie! To właśnie tu, w The Joint w Hard Rock Hotel zespół zagrał w 2014 roku dziewięć koncertów, które rozgrzały publiczność do czerwoności.

Całość rozpoczyna wejście w iście amerykańskim stylu. Zespół ląduje helikopterem i już przebrani w swe charakterystyczne stroje udaje się w kierunku sali gdzie za chwilę mają zagrać. Ogromna kurtyna z rozświetlonym logo Kiss rozsuwa się na boki i ku uciesze widowni rozpoczyna się spektakularne show! Ilość świateł, pirotechniki i wszelkiej maści widowiskowych ozdobników wzbudza uznanie i materiału ogląda się dobrze. Widać, że Kiss jest gwiazdą pełną gębą a zgromadzeni fani niemal jedzą im z rąk. Bogata dyskografia zespołu daje pole do popisu przy doborze repertuaru, a że wszyscy chcą słuchać hitów to też taki był ten koncert. Wystarczy rzucić okiem na spis utworów by wiedzieć, że dla Kiss najlepsze były lata siedemdziesiąte i to właśnie z tamtego okresu pochodzi większość utworów. Przed „God of Thunder” Gene Simons serwuje solówkę i swój „popisowy” numer z językiem i bryzgającą z ust krwią by następnie zostać wyniesionym na linkach na podest nad sceną, „Black Diamond” to chwila dla Erica Singera, którego bogaty zestaw perkusyjny umieszczony na podnośniku to się unosi wysoko ponad sceną to znów powraca na swoje miejsce, Paul Stanley dla odmiany przechadza się po pomoście zawieszonym ponad publicznością.

Koncert z całą odpowiedzialnością można nazwać spektakularnym. Jeżeli jest się wiernym fanem Kiss to ogląda się go niczym spektakl, jeżeli za Kiss się nie przepada to uderza nieco kiczowata otoczka całości – ale to jest właśnie urok tego zespołu i coś co pozwala im utrzymywać się na szczycie, z drobnymi wahaniami formy, od ponad 40-u lat!

Piotr Michalski

Dodaj komentarz