1. 21st Century Schizoid Man including Mirrors
2. I Talk To The Wind
3. Epitaph including March For No Reason
and Tomorrow And Tomorrow
4. Moonchild including The Dream and The Illusion
5. The Court Of The Crimson King including The Return
Of The Fire Witch and The Dance Of The Puppets
Rok wydania: 1969
Wydawca: Island
Krążek „In the Court of the Crimson King” zespołu King Crimson uznawany
jest za jeden z najbardziej wpływowych dzieł rocka progresywnego, a
także za jeden z najbardziej znaczących debiutów w historii muzyki. To
na nim grupa odrzuciła bluesowe podstawy zastępując je mieszanką jazzu
oraz muzyki poważnej.
Jedną z głównych cech tego dzieła jest jego eklektyzm. King Crimson w
niebywały sposób łączył i nadal łączy muzykę poważną ze współczesnymi
elementami muzyki rozrywkowej. Na wydawnictwie znajdzie się miejsce
zarówno na awangardowy jazz czy jazz rocka, jak i na raczkujący wtedy
heavy rock. Doskonałym tego przykładem jest utwór „21st Century Schizoid
Man”, którego rozpoczyna złowieszczy i ciężki jak na owe czasy riff.
Być może był on podwaliną tego, co w późniejszym czasie nagrywali Black
Sabbath. Wśród ciężaru gitary i sekcji rytmicznej usłyszeć można także
instrumenty dęte. Swoistej agresji dodaje dźwięk saksofonu puszczony
przez piec Marshala. Intrygujący jest „bałagan instrumentalny” mający
miejsce w środkowej i końcowej części utworu. Klimatu dodaje również
zniekształcony głos Grega Lake’a. Według Roberta Frippa, założyciela
zespołu, to właśnie „Schizoid Man” jest pierwszym heavy metalowym
utworem.
„I talk to the Wind” to przeciwieństwo poprzednika. Jest to bowiem
delikatna ballada cechująca się beztroską. Harmonijne głosy oraz
melotron pozwalają się zadumać i w spokoju słuchać tych pięknych,
delikatnych dźwięków. Ballada ta jest doskonałym wyciszeniem po dość
mocnym poprzedniku. Uroku temu wszystkiemu dodaje sugestywna gra na
flecie. Niesamowicie wypada tutaj „Epitaph”. Ten kapitalny numer brzmi
dość niepokojąco za sprawą melotronu w stylu dziewiętnastowiecznej
muzyki symfonicznej, delikatnej partii akustycznej, sekcji rytmicznej,
przejmującego wokalu i wielu innych wspaniałych dźwięków.
Przychodzi czas na istną perełkę w postaci „Moonchild”. Główna część
utworu trwa nieco ponad 2 minuty, jednak sam kawałek zawiera jeszcze 2
części („The Dream” oraz „The Illusion”) stanowiące długie jazzowe
improwizacje. Nie jest to raczej utwór do słuchania na co dzień, ale ze
zdumieniem słucha się popisów solowych muzyków jak i samej delikatnej
części głównej. Wydawnictwo zamyka „The Court of the Crimson King”
utrzymany w stylistyce rocka progresywnego, zawierający wahania
nastrojów od smutnego, czy wręcz przygnębiającego po radosny i pełen
nadziei.
Nie podlega dyskusji ze „In the Court of the Crimson King” to arcydzieło
muzyki rozrywkowej. King Crimson stworzył niewiarygodnie eklektyczną
płytę na wysokim poziomie artystycznym. Takie produkcje są ponadczasowe i
jestem pewien, że płyta nigdy nie przestanie robić wrażenia.
10/10
Tomasz Raszko