1. Civilization Kills
2. The Scars Of The Land
3. Cleansing
4. Great Depression
5. Revelation Time
6. He Missed The Stars
7. Reverence
8. Wounds
9. Earthmother Rising
Rok wydania: 2019
Wydawca: Lifeforce Records
http://www.king-apathy.com/
KING APATHY zaintrygował mnie w momencie pojawienia się wzmianki o
zbliżającej premierze ich najnowszego wydawnictwa. Mowa oczywiście o
„Wounds”, który ukazał się pod koniec lutego bieżącego roku. Odkąd album
wpadł w moje ręce, sięgam po niego dość często. Co prawda jego opisanie
przedłużało się w czasie, ale to wcale nie oznacza awersji wobec jego
zawartości – powody były zgoła inne, ale wróćmy do meritum.
Od razu nadmienię, że zespół pochodzi z Niemiec i nie jest to żaden
debiutant. Grupa powstała w 2007 roku i wcześniej zrealizowała już dwa
albumy studyjne (drugi z nich nosił tytuł „King Apathy”). Po dziesięciu
latach działalności pod nazwą THRÄNENKIND, tuż przed wydaniem trzeciej
płyty panowie przemianowali się na KING APATHY i tym gestem zainicjowali
nowy rozdział w karierze zespołu (w końcu zmiana nazwy to poważna
sprawa).
Premierowe wydawnictwo przyciągnęło moją uwagę również za sprawą
klimatycznej okładki – ta ewidentnie sprawia wrażenie jakby miała nieść
jakieś przesłanie. Z początku można odnieść błędne wrażenie, że zespół
hołduje piekielnym hordom. W końcu na frontowej grafice widnieje rogata
postać! Jednak kiedy człowiek przyjrzy się uważniej, wówczas dochodzi
się do wniosku, że tu chodzi o coś zupełnie innego. Mimo obfitego
poroża, którym nie pogardziłby sam lucyfer, władcza postać zdaje się być
kimś, kto zamiast piekielnych mocy reprezentuje siły natury, o czym
przekonuje przyboczna straż w postaci wilczej watahy oraz innych leśnych
żyjątek. Jak się okazuje, niemiecka grupa otwarcie głosi zdeklarowane
treści, proekologiczne hasła, ostrzegając przed nieuchronną zagładą, do
której w największym stopniu dokłada się sam człowiek. Bezsprzecznie nie
jest im obcy los naszej ziemi, dlatego w swoich tekstach często
poruszają tematy związane z zależnościami pomiędzy naturą, a
człowiekiem. Tego typu treści niesie ze sobą – nie tylko – otwierający
całość „Civilization Kills”, ale również i kolejne utwory. Zresztą
wystarczy przewertować dołączoną książeczkę (album ukazał się w formie
tekturowego digipaka skąpanego w czerni), zamieszczone tam rysunki oraz
teksty, by dojść do wniosku, że „Wounds” to swego rodzaju manifest,
impuls, który być może pobudzi słuchaczy do refleksji nad otaczającym
światem.
Znowu muzycznie KING APATHY propagują nowocześniejsze stylizacje.
Generowane przez nich dźwięki można określić jako mieszanka metalgaze,
doom czy też post metalu, a to wszystko w iście atmosferycznym wydaniu i
domieszką bardziej ekstremalnych wpływów. Oprócz wyrazistego klimatu
(głównie chłodnego) muzyka ma w sobie wiele przestrzeni, czemu na pewno
sprzyja specyficzna praca gitar. Utwory nie mają zbyt wiele wspólnego z
przebojowością, ale o braku melodyjności też nie ma mowy. Co prawda
melodie nie są specjalnie wyzywające i chwytliwe, ale ich funkcja
odgrywa istotną rolę. W największym stopniu są one wyczuwalne w mniej
drapieżnych fragmentach, gdzie nastrojowość bierze górę, nad metalowym
ciosem. Panowie nie trzymają się kurczowo jednej formuły – ich muzyka
stanowi połączenie metalowego żywiołu i subtelnej nastrojowości.
Pomagają w tym potęgowanie napięcia oraz dynamizm kompozycji. Do tego
muzyka jest raczej surowa i w tej materii nie bez znaczenia pozostaje
„ukręcone” brzmienie. Mimo zachowania pewnej drapieżności, naturalności,
utwory mają dobrą jakość dźwiękową, stąd też wszystko brzmi
selektywnie. „Wounds” nie jest też albumem wybiórczych piosenek – należy
do niego podejść w sposób kompleksowy, bez dokonywania jakiejkolwiek
selekcji. Wpływa na to duża spójność, wyrównanie materiału. I nawet
niejednoznaczność klimatyczna nie burzy całego porządku – te „trzy
kwadranse” można traktować jako jeden długi utwór, gdzie muzyka
prawdopodobnie stanowi poniekąd podkład, tło dla głoszonych (a
dokładniej wywrzeszczanych) treści, manifestów. Można pokusić się o
stwierdzenie, że ten album „krzyczy” do ludzi, by zaczęli dbać nie tylko
o siebie.
Myślę, że jeżeli ktoś lubi nowoczesne trendy w metalu, a do tego ceni
sobie muzykę z przesłaniem, prawdopodobnie rozsmakuje w nowym wypieku
KING APATHY. Niemcy stworzyli wciągający album, którego zawartość
potrafi zatrzymać przy sobie na dłużej. „Wounds” ma w sobie coś
magnetyzującego, intrygującego, coś co sprawia, że człowiek chce się w
tym zatopić.
8/10
Marcin Magiera