2. Murders in the Rue Morgue
3. Wrathchild
4. Remember Tomorrow
5. Children of Madness
6. Phantom of the Opera
7. Metal Tears
8. Strange World
9. Sanctuary
10. Running Free
11. The Promise
12. We Will Rock You/Smoke on the Water
Bonusy:
13. Wrathchild (Live Rehearsal Recordings)
14. Remember Tomorrow (Live Rehearsal Recordings)
15. Murders in the Rue Morgue (Live Rehearsal Recordings)
16. Wrathchild (Acoustic version)
17. Remember Tomorrow (Acoustic version)
Rok wydania: 1994/2013
Wydawca: Metal Mind
Mam w swojej kolekcji kilkadziesiąt bootlegów Iron Maiden i to tych
oficjalnych jak i zgrywanych przez fanów. Ich posiadanie wytłumaczyłbym
nie tym, że jestem maniakiem płyt koncertowych. Swego czasu miałem hopla
na punkcie grupy. Najbardziej lubiłem jednak rzadkie wykonania, kiedy
jeden wokalista śpiewał utwory poprzedniego, kiedy wykonywali covery,
lub (co się darzało nie tylko dla żartów) muzycy zamieniali się rolami.
Okazuje się jednak, że w mojej wcale nie tak imponującej kolekcji jak na
lekarstwo jest płyt z czasów Paula DiAnno. Z tym większą radością
zareagowałem na wznowienie albumu koncertowego KILLERS – „South American
Assault”.
Rys historyczny wygląda tak, że muzykom z Tank, Raven, Battlezone i
Paulowi DiAnno wpadło do głowy stworzenie supergrupy… w tamtych
czasach było to przedsięwzięcie niezbyt powszechne. Nazwiska nie
wystarczyły do zdobycia kontraktu. Potrzebny był nowy materiał, choć tak
po prawdzie pierwszy papier grupa zdobyła, grając przedstawicielom
wytwórni, covery Maiden. I właśnie do tych czasów nawiązuje ten materiał
koncertowy. Zestaw zarejestrowany na „South American Assault”, to nie
jest premierowy materiał Killers, to utwory poprzednich zespołów
członków grupy , a dokładnie cztery utwory Battlezone siedem kawałków
Maiden plus meedley dwóch klasyków. Ale taka forma próby zaistnienia na
scenie i pozyskania zainteresowania fanów zaowocowała zapisem dość
nietypowego koncertu.
Tego krążka słucha się wyśmienicie. Dla mnie niewątpliwą zaletą
materiału jest czas jego rejestracji, czyli lata w których Paul DiAnno
nie przeszedł na ciemną stronę mocy 🙂 czyli nie pokłonił się zbytnio w
stronę thrashu i hard core. (Znaczy inaczej… jego nowsze płyty też
lubię, ale wolę go w repertuarze czystego NWOBHM).
Bonusy. O ile pierwsze trzy z pięciu utworów, to po prostu fajne
wykonanie utworów Maiden nagrane w studio „na setkę”, tak dwa ostatnie –
wersje akustyczne nagrane w studiu radiowym stanową prawdziwy rarytas. O
ile spokojniejszy „Remember Tomorrow” typowałby każdy do setu
akustycznego, tak przearanżowany „Wrathchild”… jest już mocniej
zmodyfikowany i fajnie został zaaranżowany… jak to mówią, wiochy nie
ma.
Ostatni akapit, swoistą pointę dopisuję tuż przed opublikowaniem
recenzji, a jakiś czas po napisaniu zasadniczej części tekstu. „South
American Assault” słuchałem jeszcze naście razy po opracowaniu opisu,
czyli bez żadnego nacisku na analizę. Z obcowania z tym materiałem
czerpie się po prostu dużą przyjemność.
Naprawdę, z dużą niecierpliwością oczekuję na nową płytę…
A „South American Assault” stawiam jednak na półce obok regularnych
wydawnictw moich ulubionych zespołów heavy metalowych, a nie między
bootlegami.
Piotr Spyra