KILL RITUAL – 2014 – The Eyes Of Medusa

Kill Ritual - 2014 - The Eyes Of Medusa

01. The Eyes Of Medusa
02. Hair Trigger
03. Never Get Me
04. Ride Into The Night
05. Weight Of The World
06. Writing On The Wall
07. Just Another Sin
08. My Little Sister
09. Unleashed
10. Agenda 21


Rok wydania: 2014
wydawca: GoldenCore Records/ZYX Music
http://www.killritual.com
http://www.facebook.com/KillRitual


KILL RITUAL zagnieździł się w mojej głowie za sprawą albumu debiutanckiego. Wydawało mi się, że o zespole wiem już wszystko, że jeśli zaskoczą mnie pozytywnie kolejną płytą, będzie to raczej progres brzmieniowy niż stylistyczny. „The Serpentine Ritual” moim zdaniem był porządnym albumem, który położony był brzmieniem „80’s wannabe”. Poza tym heavythrashowa muzyka którą grupa zaprezentowała na pierwszej płycie do dziś mi się podoba.

Dlatego zaskoczeniem było dla mnie, że nowy album jest nieco inny. Wiadomo, że składowych jest wiele i pewnie za chwilę przytoczę ich więcej, ale ogół wrażenia jest taki, jakby wspomniany thrash w stylu wczesnego Megadeth zmieszać z… glam-rockiem.
Mieszanka jest wybuchowa. Są tu punkowe galopady, są fajne chórki w refrenach, trochę ryków, śpiewano-deklamowane zwrotki (wypisz wymaluj Sacred Reich) i w pierony solówek. A te czerpią garściami zarówno z hardrockowej estetyki jak i szalonej speedmetalowej maniery.
Wszystko to, nie wydaje się zlepkiem wrażeń, „The Eyes Of Medusa” zaskakuje świeżością, energią, a nawet humorem.

Kontakt z nową pozycją Kill Ritual był dla mnie tak zaskakujący, że podczas drugiego przesłuchania, tak biłem się z myślami, że przerwałem odsłuch i wróciłem do płyty debiutanckiej, by sprawdzić, czy mnie czasem pamięć nie myli… nie myliła. Mimo tej samej osoby „za stołem”, brzmienie nowej płyty jest bardziej dynamiczne, a nowe kompozycje faktycznie w większym stopniu tak rytmicznie jak i melodycznie kłaniają się w pas rockowej werwie. Może różnicę robi fakt, że tym razem Steven Rice (gitarzysta formacji) w obowiązkach producenckich wsparł Andy’ego LaRocque.

Jeśli miałbym określić album jednym słowem, zdecydowanie byłby to zwrot „czadowy”. A co najlepsze płyta chwyci za serce i (sorry) za jaja, szerokie spektrum słuchaczy. Nieważne czy jesteś metalem, pudlem czy punkiem… jeśli jesteś headbangerem – to jest album dla ciebie!

9/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz