1. Masters Enslaved 07:02
2. Architect Of Chaos 04:28
3. Silence 07:33
Rok wydania: 2015
Wydawca: –
https://www.facebook.com/pg/KeraInvidia
Dorobek paryskiej grupy KERA nie jest imponujący. Na swoim koncie mają
wydaną w marcu 2015 roku EPkę oraz rok później wypuszczony singiel. Dla
sympatyków technicznego acz melodyjnego grania są to jednak wyraźne
sygnały, że na pełny album warto czekać. Jak to bywa w przypadku grup
znad Sekwany informacji o zespole w sieci jest tyle co kot napłakał, a
część w ich macierzystym języku. Pozostaje jedynie zaglądać na timeline
serwisów społecznościowych i śledzić publikowane materiały.
Zespół sam określa swoją muzykę jako progressive death, jednak uważam to
za spore uproszczenie. Trzy utwory zawarte na EPce zamykają się w
ramach 20-to minutowego krążka, ale w ramach tych utworów dzieje się
tyle, że inne zespoły obdzieliłyby tymi patentami długograja. Muzycy
KERA nie ogrywają motywu w nieskończoność, przelatują z jednego w
kolejny zachowując klarowność brzmienia a przy tym niejednokrotnie
spajając całość riffem. Nie brakuje również klimatycznych przerywników,
co tylko potęguje monumentalność produkcji.
Otwierający płytę „Masters Enslaved” zachwyca wręcz różnorodnością i
energią. Drugi – „Architect of Chaos” już bardziej osadzony na kanwie
motywu przewodniego jest kawałkiem mniej urozmaiconym, ale i tutaj nie
brakuje nagłego wplecenia akustycznej miniatury, którą chwile później
miażdży djentowy wręcz patent kończący utwór. Za to kawałek jest
najkrótszy na płycie i chyba obliczony na singla. To taki nagły cios…
prawy podbródkowy kiedy już nieco przeciwnik uśpił twoją czujność.
Krążek wieńczy „Silence” – najdłuższy z kolei kawałek, a co za tym idzie
najbardziej wielowątkowy. Chyba tylko tutaj zdarzyło się że pokręciłem
nosem nad pewną wokalną linią melodyczną, a może bardziej nad barwą
głosu w tym (zaledwie) motywie. Za to w drugiej części pojawia się motyw
ciepłego basu osadzonego na semi-akustycznej gitarze i przywodzi jako
żywo na myśl patent otwierający „Cemetery Gates” Pantery, które to
skojarzenie chyba jest na tyle trafne, że do takich inspiracji przyznają
się muzycy grupy.
Całość wpisuje się w obraz muzyki niezwykle zmiennej i dynamicznej,
świetnie brzmiącej i naprawdę soczyście wyprodukowanej. Zespół
zaprezentował w ramach trzech kawałków to co potrafi. Czyli zarówno
misterne budowanie utworów, jak i wściekłe kąsanie. Mimo, że jak
wspomniałem próżno szukać tutaj struktur zwrotka refren, to muzyka nie
pozwoli słuchaczowi na utratę wątku. Przykuwa uwagę na tyle, że nie
grozi nam rozkojarzenie. Ja jestem zachwycony – i czekam z
niecierpliwością na pełny album.
Piotr Spyra