1. The Pelicans Overture
2. The Truth of Violet
3. Aurora Abbandonata
4. Where Abandoned Pelicans Die
5. Julia’s Ninth Question
6. The Princess of Hopelessness
7. Close to Me and Far from You Part One
8. The Palace of Yaspirre
9. When You Cry Out All Your Tears
10. Close to Me and Far from You Part Two
11. Lightsleeper
12. Who’s the One to Know
13. The Truth of Violet Reprise
14. The Final Embrace
Rok wydania: 2008
Wydawca: Kayanis Music
Dystrybucja: Lynx Music
W swoim życiu słuchałem już wielu płyt. Jedne robiły na mnie wrażenie od
razu, inne potrzebowały czasu, jeszcze inny nie przypadły mi do gustu.
Zdecydowanie najrzadsze przypadki to albumy, które rzuciły mną na kolana
już od pierwszego przesłuchania, a od teraz do tej elitarnej grupy
należy krążek „Where Abandoned Pelicans Die” tajemniczego projektu
Kayanis. Kayanis to pseudonim artystyczny pewnego wielce utalentowanego
muzyka, który wraz z ogromem gości nagrał album, zaryzykuję to
stwierdzenie, genialny!
Moc, potęga i przestrzeń . Te trzy określenia od jakiegoś czasu nie
opuszczają mojej głowy. To, co słyszymy na tym wydawnictwie to ponad
siedemdziesiąt pięć minut wspaniałego symfonicznego grania z elementami
rocka. Jest patetycznie, niezwykle podniośle i wręcz uroczyście.
Przebogate instrumentarium, wielorakie wokalizy i wspaniałe melodie to
cechy tego krążka. Od pierwszych sekund wprowadzającego nas w ten album
„The Pelicans Overture”, z przepięknymi partiami gitary akustycznej, po
zamykający „The Final Embrace” od tej płyty po prostu nie da się
oderwać. Jest tu tyle smaczków i wspaniałych dźwięków, ze brakuje słów
żeby to wszystko opisać. Są wspaniale chóry („Julia’s Ninth Question”,
„Close to Me and Far from You Part One oraz Two”) – przy „Julia’s Ninth
Question”, w chwili, gdy pojawia się wspomniany chór, po moich plecach
spaceruje armia mrówek. Nie brakuje interesujących partii operowych, jak
na przykład w potężnym i pełnym patosu oraz wzniosłości „The Truth of
Violet” czy wspomnianym już „Close to Me and Far from You Part One”.
Pojawiają się tradycyjne wokale i tak, w pop rockowej, przyjemnej dla
ucha, tytułowej balladzie słyszymy interesującego wokalistę, natomiast w
prześlicznym, delikatnym „Lightsleeper” cudowny głos kobiecy. Nad
wszystkim królują jednak dźwięki orkiestry, dźwięki zaaranżowane z
ogromnym wyczuciem i smakiem!
„Where Abandoned Pelicans Die” słucha się jak soundtracku stworzonego
przez jednego z największych mistrzów gatunku. Rozmach, z jakim mamy tu
do czynienia, mnogość pomysłów oraz sposób realizacji wywołały u mnie
klasyczny opad szczęki. To niewiarygodne, że o tym albumie jest
stosunkowo cicho, Kayanis nagrał krążek, o którym powinno się mówić, i
to mówić jak najwięcej, bo to krążek, który zasługuje na uznanie i
rozgłos. Każdy, kto kocha muzykę poważną, hollywoodzkie soundtracki oraz
klasyczne instrumentarium rockowe powinien bez chwili zastanowienia
sięgnąć po ten wspaniały album. Zapraszam do odwiedzania strony
wykonawcy (www.kayanis.com) i zapewniam Was, że na Rock Area usłyszycie
jeszcze o nim nie raz!!
10/10
Piotr Michalski